Obserwatorzy

wtorek, 27 września 2011

Czas na "banie":)


 Banie czy jak kto woli dynie obrodziły tej jesieni niesłychanie. Wokół domu pełno żółto - kremowych "piłeczek" ukrytych między olbrzymimi liśćmi z dnia na dzień coraz większych dzięki wyjątkowo pięknemu wrześniowemu słońcu:) Jednak w tym roku dynie nie tylko zaskoczyły nas swoją ilością ale przede wszystkim odmianą - kiedy wiosną sadziłam nasiona dyni zupełnie nieświadomie wysiałam większość dyni ozdobnych zamiast jadalnych bo ... pomyliłam nasiona:( W tym roku obiecuję już sobie uszyć na różnorakie nasionka stosowne woreczki co by mi się już nigdy nic nie pokręciło!
Siłą rzeczy z ozdobnych powstało kilka dekoracji w domu i na zewnątrz:
Od strony północnej domu słońce już nie dociera do naszych drzwi frontowych stąd fotki niezbyt urokliwe ale w realu jest w miarę przyzwoicie:)
 
 Te nasze hortensje wciąż kwitną!!!
 Poniżej skromna dekoracja w łazience
 
 
 Na tarasie wczesnym popołudniem
 
 
Owa wielka bania w roli głównej na ostatnich zdjęciach już .... zjedzona:) Z tych kilku jadalnych jakie mi zostały robię zupy kremy wg. wypróbowanego już od dawna przepisu:
Zupa krem z dyni
ok. 1 kg dyni
1 por
2-3 ząbki czosnku
3 ziemniaki
ok. 1,5 litra wywaru z warzyw (ew. 2 kostki warzywne, rosołowe)
mały kubek śmietany
troszkę imbiru w proszku
2 łyżki soku z cytryny
4-5 łyżek płatków migdałowych
sól, pieprz
W rondlu, ew. na patelni o grubym dnie podsmażamy ok. 5 min na oleju (bądź maśle) pokrojony por i  rozdrobniony czosnek. Dodajemy pokrojoną w kostkę dynię i ziemniaki, smażymy chwilkę. Całość wrzucamy do garnka z wywarem z warzyw, dodajemy 2 liście laurowe i gotujemy na małym ogniu ok. 20 min aż dynia i ziemniaki będą miękkie. Studzimy, wyciągamy liście laurowe i miksujemy blenderem. Dodajemy sok z cytryny, sól, pieprz, ja dodaję jeszcze trochę pieprzu ziołowego, imbir, można dodać troszkę kurkumy. Wszystko doprawiamy do smaku wg. uznania:)
Zaciągamy śmietaną (ja dodaję ok. 3 łyżek gęstej kwaśnej śmietany). Kwintesencją zupy są lekko prażone na suchej patelni płatki migdałowe, bez których ta zupa nie byłaby właśnie taaaaka dobra:)
Można zamiast płatków dodać starty parmezan, natkę pietruszki, podawać z bagietką itp.
A nasionka zasuszę na następny sezon i koniecznie podpiszę, że to JADALNA bania:)
 Bez pora zupa byłaby za słodka i za mdła (opcjonalnie można rzecz jasna dodać cebuli)
Smacznego!
Z "zadyniowanego" Słoneczka na skraju lasu, z ciepłymi jeszcze promykami słońca na twarzy i michą gorącej zupki żegnam się do następnego!


wtorek, 13 września 2011

Nasza łazienka

Jako że był post "od kuchni" tym razem będzie i od strony łazienki, której nigdy w całości nie pokazywałam tutaj na blogu. Króciutki post, bez przynudzania. Łazienka powstała 4 lata temu, ma ok. 8m2 i została pomniejszona o jakieś 2m2 na rzecz suszarni, która znajduje się za szklanymi drzwiami gdzieniegdzie widocznymi na zdjęciach. Wszystkie płytki ceramiczne pochodzą z tej samej kolekcji firmy Opoczno ale jej nazwy już niestety nie pamiętam:(
Zapraszam zatem pod prysznic:)

Jedną z rzeczy, którą z całą pewnością mogę polecić przy urządzaniu łazienki (oczywiście o ile metraż na to pozwala) to duży brodzik. Dla mnie osobiście standardowe wymiary brodzików są niewygodne a w przypadku kiedy chce się wziąć kąpiel razem z dzieckiem takie wymiary to ogromna zaleta.  Nasz ma 1,20cm długości i 90cm szerokości (to konglomerat marmurowy) jest zamontowany na równi z podłogą (wylewki były robione parę centymetrów niżej w tym miejscu)


Tak jak w całym domu tak i w łazience mamy zakopiańskie drzwi z szybkami, na których motywy kwiatowe rżnięte były ręcznie kamieniem napędzanym nogą przez starego górala, jedynego takiego artystę obecnie już na Podhalu:( Człowiek ten pracuje tylko latem w swojej pracowni, gdyż zimą nie ma ogrzewania. Nie ma też następców na swoje miejsce.....
Na te drzwi czekaliśmy kilka miesięcy.
Wanna firmy Ideal Standard - jedyna wówczas na rynku, która nie była typową narożną wanną a wymiarami wpasowała się w ten niewielki kącik. Wanna jest także wpuszczona poniżej poziomu podłogi (podobnie jak w przypadku brodzika wylewki są nieco niżej). Dzięki temu nie trzeba wykonywać zamaszystych kroków przy wejściu do wanny a dla małych dzieci to dodatkowe ułatwienie.

Przez środek całej jednej ściany przechodzi lustro dzięki któremu łazienka optycznie wydaje się większa



Umywalka nablatowa z Koła. Te ptaszorki wiszące na lustrze miały stanowić jedynie krótkotrwałą dekorację na Wielkanoc ale tak mi się tam podobają, że wiszą do dziś:) Blaty pod umywalką dębowe lakierowane.
No i na sam koniec najbardziej ustronny zakątek:)


Na drugim planie widoczne szklane drzwi, które na 3/4 swojej powierzchni mają wygrawerowany motyw gałązki kwitnącej jabłoni ale za nic nie umiałam zrobić im zdjęcia, wciąż światło za bardzo mi się w nich odbijało a moje zdolności fotograficzne są jakie są:(



To tyle z tematu łazienki, może komuś się powyższe wskazówki przydadzą a jeśli macie jakieś pytania piszcie:)
Poza tym nic twórczego w moim świecie się nie dzieje z racji mojej bardzo absorbującej pracy w szkole, którą lubię, naprawdę:) i w której skutecznie pozbywam się resztek mojej energii i inicjatywy twórczej:)
Ale bywam u Was na blogach i jeśli tylko czas mi pozwala czytam sumiennie i pozostawiam komentarze w przypływie zachwytu nad cudeńkami, które tworzycie; aktualnie śledzę Wasze jesienne aranżacje:)
Mam nadzieję, że wkrótce do Was dołączę, choćby tylko z naręczem wrzosów:)
Buziaki ślę,