Obserwatorzy

środa, 28 marca 2012

Wielkanoc od kuchni

Zapewne każdy z nas w większym bądź mniejszym stopniu kojarzy Wielkanoc także z zapachami specjałów przygotowywanych tylko raz w roku i tylko w tym wiosennym czasie. W moim rodzinnym domu były to przede wszystkim cudownie puszyste drożdżowe baby, warzywne sałatki czy mazurki. Odkąd prowadzę swój własny dom do w/w repertuaru dołączam także te potrawy, które nauczyłam się gotować na tyle dobrze, że nie wyobrażam już sobie bez nich Wielkanocy.
Prawda jest taka, że wielkanocne menu nie kończy się z ostatnim dniem świąt ale jest obecne w naszej kuchni przez kilka kolejnych tygodni.
Obowiązkowo jako pierwszy pojawia się żurek - myślę, że tyle ile domów, w którym się go robi tyle przepisów na niego a każdy z nich jest rzecz jasna najlepszy!
 
 Mój żurek robię zawsze na wywarze z jarzyn i jakiejś wędzonki, ew. boczku. Dodaję sporo białej kiełbasy, jajek, ziemniaczków i przypraw, szczególnie majeranku. Zabielam śmietaną.
Podstawą dobrego żurku jest dobry zakwas. Robię go zawsze samodzielnie, rzadko kupuję gotowy choć nie przeczę, że zdarzają się dobre. Nie lubię kiedy żurek jest zbyt kwaśny stąd potrzeba przygotowywania własnego zakwasu.
A sama procedura baaardzo łatwa:
 Zakwas na żurek:
ok. 10 łyżek mąki razowej żytniej
ok. 700 ml wody
skórka razowego chleba
garść ząbków czosnku
opcjonalnie: liść laurowy, ziele angielskie
Mąkę zalewamy wodą, dokładnie mieszamy by nie było grudek, dodajemy resztę składników. Gliniane lub szklane naczynie przykrywamy czystą ściereczką i odstawiamy na 3-4 dni. Pierwszego dnia mieszamy, później już tylko czekamy. Po tym czasie zakwas powinien być gotowy:) Wyjmujemy skórki od chleba i czosnek, wlewamy do wywaru z warzyw, gotujemy jeszcze przez chwilkę.
 

Gotowy żurek zawsze posypuję gotowanym jajkiem
 Przepis na kolejny żurek i wiele innych TRADYCYJNYCH wielkanocnych potraw znalazłam w kolejnej już książce Olgi Smile "WIELKANOC, Świąteczna kuchnia mojej babci". Polecam ją Wam z czystym sercem, sporo dobrych przepisów na świąteczny obiad, ogrom sałatek i nieco słodkości na samym końcu.
 
 Wypróbowałam z tej pozycji już wiele przepisów, ostatnio będąc w posiadaniu nadmiaru pieczarek przygotowałam jedną z prezentowanych sałatek, którą na pewno powtórzę:
"Sałatka pieczarkowa mojej mamy"
(Olga Smile, Wielkanoc, Świąteczna kuchnia mojej babci", Olimp Media 2011), lekko zmodyfikowana przeze mnie;
 Składniki:
ok. 400 g pieczarek
6 jajek
2 cebulki dymki ze szczypiorkiem
3 duże kiszone ogórki
2 łyżki natki pietruszki
2-3 łyżki majonezu
sól, pieprz
 Pieczarki wrzucamy do osolonego wrzątku, gotujemy 5 min. Studzimy, kroimy w drobną kostkę.
Jajka gotujemy na twardo, obieramy i ścieramy na tarce o dużych oczkach.
 Ogórki kiszone obieramy ze skórki i kroimy w kostkę. Cebulkę i natkę pietruszki myjemy i siekamy drobno.
 Wszystko razem mieszamy delikatnie i schładzamy przed podaniem w lodówce.
ps. oczywiście w miarę potrzeb można zwiększyć ilość składników, ta powyżej starcza na ok. 3 dorosłe osoby.
 A jeśli poszukujecie wielkanocnych kulinarnych inspiracji dla dzieci polecam niezastąpione pozycje Joanny Krzyżanek z Cecylką Knedelek w roli głównej pt. "Wielkanoc" a w niej proste i przyjemne przepisy do wykonania razem z dziećmi, min. dobry przepis na żurek:)
Wielkanocny stół to także słodkości, za wcześnie jeszcze by piec mazurki i inne przysmaki, które może uda mi się przygotować a tymczasem wypróbowane już muffiny cytrynowe z malinami od Dorotki. Nigdy w ciągu całego roku nie ciągnie mnie tak na cytrynowe smaki jak właśnie w okresie wiosennym stąd to kolejny przepis, który jest nie tylko dziecinnie prosty ale i warty wypróbowania. Jeśli szukacie zatem małej orzeźwiającej przekąski z lekko kwaskowatą nutą cytrynowo - malinową -POLECAM!

Nie wyobrażam sobie żadnych świąt bez malutkich ciasteczek, których pieczenie zawsze sprawia mi wielką radość. Jeśli macie podobne do mnie odczucia polecam obfitującą w ciasteczkowe przepisy książkę pt. "Ciasteczka 1001 przepisów z całego świata na każdą okazję" Reader's Digest.
Pozostając w nucie cytrynowej upiekłam kolejne cytrynowe ciasteczka z lukrem z cukru pudru i soku z cytryny - pyszne ale zdecydowanie trzeba podwoić ilość składników. Jeśli macie ochotę podaję przepis:
Ciasteczka cytrynowe 
 (Ciasteczka, Reader's Digest 2006)
1/3 kostki miękkiego masła
2 łyżki cukru
1 łyżka cukru waniliowego
1 duże jajko
otarta skórka z jednej cytryny
1 1/4 szklanki mąki
Lukier: pół szklanki cukru pudru +tyle soku z cytryny by powstał lejący cukier.

W dużej misce utrzeć mikserem na gładką masę masło, cukier i cukier puder. Dodać żółtko i skórkę z cytryny. Wsypać mąkę i wyrobić gęste ciasto. Ugnieść kulę, owinąć folią spożywczą i wstawić do lodówki na pół godziny. Na stolnicy posypanej mąką rozwałkować ciasto i wykroić foremkami dowolne kształty.
Piec na papierze do pieczenia ok. 8-10 min w tem. 180 stopni. Ciasteczka mają mieć złoty kolor. Przestudzić na kratce, polać lukrem.
ps. mi ciasto wyszło trochę za suche, myślę że trzeba dodać więcej masła.
Ciasteczka wałkowane zawsze studzimy na kratce, dobrze przeschną i będą chrupiące:)

Poza wymienionymi powyżej książkami kulinarnymi sporo zdrowych i lekkich wiosennych przepisów z nowalijkami w roli głównej znalazłam w nowym numerze Sielskiego Życia, który mam wrażenie staje się coraz lepszy. Ten aktualny zachwycił mnie także pomysłami na świąteczne dekoracje oraz kwiaty jadalne w cukrowej szacie:) Chciałabym je przygotować na najbliższe Święta bo wyglądają oszałamiająco:)
 
Mam nadzieję, że szukający nowych, wielkanocnych pomysłów kulinarnych odnajdą w w/w pozycjach coś dla siebie, a co najważniejsze - zdążą je przygotować!
Pozdrowienia serdeczne,

piątek, 23 marca 2012

Wielkanocne przedbiegi i podziękowania

Witam już w pełni wiosennie po przydługawej niestety i niezamierzonej przerwie w blogowaniu. 
Z racji zbliżającej się Wielkanocy podobnie jak na wielu blogach dziś prezentuję zwiastuny kilku dekoracji, nowości bądź to zakupionych bądź zrobionych własnoręcznie ale wszystkich utrzymanych w podobnej kolorystyce - wszelkich odmian zieleni, bieli i beżu. 
Poniżej wianek, który od razu podbił moje serce i znalazł swoje miejsce stole
 Zamówiłam także u zaprzyjaźnionej Pani takie oto jajeczka otulone kordonkiem
Zawisły one pod lampą na zrobionym przeze mnie skromnym wiankiem z resztek gałęzi brzozowych, które zostały nam z wiosennego cięcia w ogrodzie
 Zamówiłam jeszcze kilka szydełkowych kwiatuszków, które będą potrzebne mi do uzupełnienia całej kompozycji
 Pomalowałam też drewniany domek do dekoracji na stoliku kawowym
 
 oraz drewnianego ptaszka, który z kolei zawisł na gałązkach naszego modrzewia
 Podczas mojej blogowej nieobecności kilkakrotnie miałam okazję doświadczyć niezwykłej bezinteresownej serdeczności z Waszej strony - dziękuję za wszystkie maile, komentarze oraz prezenty takie jak poniżej.
Niedawno przeglądając Wasze blogi zachwyciłam się etykietkami do doniczek u Kasi , napisałam komentarz wyrażający nie tylko mój podziw ale i biadolenie jak to mam aktualnie mało czasu itp. Nie minęło kilka dni kiedy Kasia ot tak przesłała mi w prezencie kilkanaście właśnie takich etykietek z dołączoną kawką co bym sobie zaparzyła w trakcie sadzenia nasionek:) Kasia, dziękuję jeszcze raz z całego serducha za ten optymistyczny gest, za czas i wkład pracy jaki włożyłaś w ich zrobienie!
 
Udało mi się w końcu przygotować mały podarek także dla Oli, który dołączyłam do daaawno już zamówionej u mnie poszewki. To mały obrazek haftem xxx, w klimacie wielkanocnym:)
 
 i obiecana poszewka, jeden z moich sztampowych wzorów - i niestety na tej poszewce chyba na jakiś czas się skończy moje pseudo szycie bo maszyna zaczyna pętlić okropnie a ja nie znajduję przyczyny:(
 
 Tyle na dziś, postaram się pokazać jeszcze kilka ujęć przed samymi Świętami a tymczasem dziękuję Wam za wiele wiosennych inspiracji i pozytywnej energii!
Ściskam!