O przepisie na Paschę po raz pierwszy usłyszałam na ... fotelu dentystycznym, kiedy to bardzo późnym wieczorem moja serdeczne koleżanka wiercąc prawą górną jedynkę z wielkim entuzjazmem opowiadała mi o szczegółach przyrządzania tego właśnie deseru. A że jest osobą, która robi wiele pięknych rzeczy w życiu, także w kuchni uwierzyłam jej bez wahania, że warto spróbować. Późno po 23.00 szukałyśmy jeszcze cytryn po okolicy:)
Przepis, o którym mowa pochodzi od
liski, od której obie wówczas czerpałyśmy wiele inspiracji. Pamiętam, że zdjęcie Paschy liski było pierwszym zdjęciem kulinarnym, w którym już ponad pięć lat temu absolutnie się zakochałam, a szczególnie w bratkach, którymi owa Pascha została udekorowana i o których dziś także będzie mowa.
Kasiu, rokrocznie kiedy na Wielkanoc przygotowuję Paschę myślami jestem z Tobą:)
Pascha
ok. 200g bakalii: u mnie orzechów, płatków migdałowych, żurawiny, rodzynek, skórki pomarańczowej pokrojonej w kosteczkę uprzednio podsmażonej na maśle,
700g twarogu (ja kupuję 500g twarogu trzykrotnie mielonego President + 200g dowolnego twarogu)
50g cukru pudru,
laska wanilii,
sok i skórka otarta z 1 cytryny
3 łyżki płynnego miodu
2 łyżki masła
150 ml kwaśnej śmietany
Bakalie i skórkę z cytryny zalewamy sokiem z cytryn i odstawiamy na ok. godzinę pod przykryciem.
Twaróg miksujemy z masłem i śmietaną na gładką masę, dodajemy cukier, wanilię i miód. Mieszamy razem z bakaliami. Na dno miski układamy gazę lub pieluchę tetrową, brzegi wywijamy na zewnątrz. Przekładamy masę serową, zawijamy od góry brzegi pieluchy, przykrywamy talerzykiem i obciążamy.
Odstawiamy na całą noc do lodówki.
ps. Paschę możemy zrobić tylko z kandyzowanymi owocami, ja za nimi nie przepadam stąd w/w bakalie,
* śmietanę dodajemy stopniowo obserwując czy masa nie jest za rzadka - w praktyce zużywam nieco powyżej 3/4 kubka śmietany o pojemności 180g
Właśnie wyciągnęłam ją z lodówki, próbuję, jest genialna, zachęcam do zrobienia, prosta, szybka, jeszcze zdążycie a smak.....słodko - kwaśno -maślany, cudowny!
Swoją Paschę udekorowałam jadalnymi bratkami w cukrze:)
Przepis jak już wcześniej wspominałam znalazłam w nowym numerze Sielskiego Życia i wiedziałam, że jeśli tylko czas mi pozwoli - spróbuję.
Świeże bratki (stokrotki lub inne jadalne kwiaty dostępne o tej porze roku) malujemy białkiem. Oprószamy miałkim cukrem, jak najdrobniejszym ale nie cukrem pudrem. Odkładamy na sitko do wyschnięcia. Moje bratki schły jeden dzień w pełnym słońcu. W realu wyglądają jak pokryte kryształkami:)
Reszta bratków posłużyła jako wielkanocna dekoracja przed domem
Uciekam do przedświątecznych zajęć, mam nadzieję, że mimo paskudnej pogody spędzimy najbliższą Wielkanoc w zdrowiu u spokoju, czego i Wam życzę.
Zapomniałabym, kilka dni temu portal Ładnego Domu znów opublikował na swojej stronie moje zdjęcia, aktualne wielkanocne -
tutaj:)
Pozdrowienia!