Dziś krótki i treściwy tutorial z serii DIY dla wszystkich pragnących zaopatrzyć się w domowej roboty mydełka, które są nie tylko o wiele tańsze od tych oferowanych w profesjonalnych mydlarniach ale przede wszystkim są okazją do zrobienia czegoś miłego dla siebie lub przyjaciół, są ekologiczne, zdrowe i bardzo, bardzo pachnące:)
W necie znajdziecie mnóstwo przepisów na takie mydełka począwszy od tych robionych na bazie gliceryny jak np. tutaj a skończywszy na szarym mydle, nad którym właśnie dziś będę się rozwodzić:)
Generalnie rzecz ujmując przepis jest bardzo prosty: krok 1: rozpuść mydło,
krok 2: dodaj wybrane składniki i uformuj,
krok 3: wysusz mydło:)
Jedyny minus: dosyć czasochłonne zajęcie (choć w deszczowe dni jak ostatnio jakaś alternatywa dla spędzających czas w domu z dziećmi:)
A teraz konkretny przykład opatrzony moimi zdjęciami (szukałam przepisu z wykorzystaniem kwiatów nagietka, które niedawno pokazywałam w fazie suszenia i takowy właśnie znalazłam w Werandzie, która także podaje, iż przepis oparty jest na szesnastowiecznej metodzie produkcji mydła).
Składniki (zmodyfikowałam):
- kostka białego mydła,
- 4 łyżki soku z cytryny,
- 5 łyżek naparu z nagietka,
- 1 łyżka suszonych liści z rozmarynu,
- 1 łyżeczka suszonej utartej skórki z cytryny,
- 6 kropli olejku eterycznego z cytryny,
- 5 kropli olejku eterycznego z rozmarynu,
Oczywiście wg. uznania można dodać wszelakich innych olejków ( ja ostatnio robiłam z olejkiem lawendowym, dodałam suszonych kwiatów lawendy i powstały mydełka lawendowe:) Wszystko zależy od Waszego upodobania, ważne jest jedno - baza to białe mydło, np. "Biały Jeleń"
Z takiej jednej kostki wyjdzie około 5-6 małych mydełek (wielkości większej śliwki) więc jeśli potrzebujecie więcej odpowiednio zwiększcie ilość.
Mydło trzemy na tarce, najlepiej o drobnych oczkach
W międzyczasie przygotowujemy napar z nagietka
Generalnie rzecz ujmując przepis jest bardzo prosty: krok 1: rozpuść mydło,
krok 2: dodaj wybrane składniki i uformuj,
krok 3: wysusz mydło:)
Jedyny minus: dosyć czasochłonne zajęcie (choć w deszczowe dni jak ostatnio jakaś alternatywa dla spędzających czas w domu z dziećmi:)
A teraz konkretny przykład opatrzony moimi zdjęciami (szukałam przepisu z wykorzystaniem kwiatów nagietka, które niedawno pokazywałam w fazie suszenia i takowy właśnie znalazłam w Werandzie, która także podaje, iż przepis oparty jest na szesnastowiecznej metodzie produkcji mydła).
Składniki (zmodyfikowałam):
- kostka białego mydła,
- 4 łyżki soku z cytryny,
- 5 łyżek naparu z nagietka,
- 1 łyżka suszonych liści z rozmarynu,
- 1 łyżeczka suszonej utartej skórki z cytryny,
- 6 kropli olejku eterycznego z cytryny,
- 5 kropli olejku eterycznego z rozmarynu,
Oczywiście wg. uznania można dodać wszelakich innych olejków ( ja ostatnio robiłam z olejkiem lawendowym, dodałam suszonych kwiatów lawendy i powstały mydełka lawendowe:) Wszystko zależy od Waszego upodobania, ważne jest jedno - baza to białe mydło, np. "Biały Jeleń"
Z takiej jednej kostki wyjdzie około 5-6 małych mydełek (wielkości większej śliwki) więc jeśli potrzebujecie więcej odpowiednio zwiększcie ilość.
Mydło trzemy na tarce, najlepiej o drobnych oczkach
W międzyczasie przygotowujemy napar z nagietka
Zaczynamy proces topienia startego mydła - ważne by robić to w formie kąpieli wodnej,
w emaliowanym garnku na słabym ogniu z dodatkiem soku z cytryny i naparu z nagietka. Niestety trwa to bardzo długo, ok.3h (za pierwszym razem mydło mi się nie roztopiło, prawdopodobnie dlatego, że nie dodałam żadnego płynu, który zapewne przyspiesza proces topnienia).
Oczywiście mieszamy od czasu do czasu.
Po ok. 1,5h - 2h masa powinna wyglądać tak:
Teraz do roztopionego mydła dodajemy pozostałe składniki: wszelakie olejki, suszone zioła, ja dodałam do części masy suszone nagietki, co kto lubi:)
Po kilku minutach jak masa nieco ostygnie mocno ugniatamy i formujemy pożądane kształty mydełek
(w oryginale miały to być kuleczki kształtu śliwki), ja wypełniłam foremki jakie mam do pierników, dobrze nadają się do tego puste opakowania po małych jogurtach, foremki do kostek lodu, (z tyłu na zdjęciu są widoczne np. obcięte spody plastikowych kubeczków) itd.
Ważne by nie wypełnić foremek zbyt cienką warstwą masy bo po wysuszeniu takie mydełka po prostu się pokruszą
Mydełka w tej formie pozostawiamy na ok. 2h przykryte folią by nie pękały z wierzchu.
Po tym czasie polerujemy je lekko dłońmi zwilżonymi bądź to naparem z nagietka jak w przepisie bądź innym naparem w zależności od tego jakie mydełka robimy.
Przykrywamy ponownie na 24h. Następnego dnia mamy wreszcie własnej produkcji mydełka:)
Mydełka wg. zaleceń opakowane w papier powinny poleżeć jeszcze około miesiąca i wówczas będą idealne do użycia. Ja opakowałam część swoich mydełek z przeznaczeniem na drobny upominek
I to chyba wszystko tak pokrótce n/t mojej mydełkowej manufaktury:)
Zachęcam do ich wykonania chociażby ze względu na cudny zapach mydła i olejków roznoszący się po całym domu. Do szarego mydła sentyment mam ogromny bo kojarzy mi się z domem moich Dziadków, gdzie prano właśnie w startych płatkach mydlanych z białego mydła w niezastąpionej pralce Frani:)
Pozdrawiam!
w emaliowanym garnku na słabym ogniu z dodatkiem soku z cytryny i naparu z nagietka. Niestety trwa to bardzo długo, ok.3h (za pierwszym razem mydło mi się nie roztopiło, prawdopodobnie dlatego, że nie dodałam żadnego płynu, który zapewne przyspiesza proces topnienia).
Oczywiście mieszamy od czasu do czasu.
Po ok. 1,5h - 2h masa powinna wyglądać tak:
Teraz do roztopionego mydła dodajemy pozostałe składniki: wszelakie olejki, suszone zioła, ja dodałam do części masy suszone nagietki, co kto lubi:)
Po kilku minutach jak masa nieco ostygnie mocno ugniatamy i formujemy pożądane kształty mydełek
(w oryginale miały to być kuleczki kształtu śliwki), ja wypełniłam foremki jakie mam do pierników, dobrze nadają się do tego puste opakowania po małych jogurtach, foremki do kostek lodu, (z tyłu na zdjęciu są widoczne np. obcięte spody plastikowych kubeczków) itd.
Ważne by nie wypełnić foremek zbyt cienką warstwą masy bo po wysuszeniu takie mydełka po prostu się pokruszą
Mydełka w tej formie pozostawiamy na ok. 2h przykryte folią by nie pękały z wierzchu.
Po tym czasie polerujemy je lekko dłońmi zwilżonymi bądź to naparem z nagietka jak w przepisie bądź innym naparem w zależności od tego jakie mydełka robimy.
Przykrywamy ponownie na 24h. Następnego dnia mamy wreszcie własnej produkcji mydełka:)
Mydełka wg. zaleceń opakowane w papier powinny poleżeć jeszcze około miesiąca i wówczas będą idealne do użycia. Ja opakowałam część swoich mydełek z przeznaczeniem na drobny upominek
I to chyba wszystko tak pokrótce n/t mojej mydełkowej manufaktury:)
Zachęcam do ich wykonania chociażby ze względu na cudny zapach mydła i olejków roznoszący się po całym domu. Do szarego mydła sentyment mam ogromny bo kojarzy mi się z domem moich Dziadków, gdzie prano właśnie w startych płatkach mydlanych z białego mydła w niezastąpionej pralce Frani:)
Pozdrawiam!