Kiedyś w prawie każdym Śląskim domu, dziś odnajdowany na strychach, piwnicach, przeważnie u dziadków w starych, rodzinnych domach. Często mocno naznaczony duchem czasu, być może zjedzony przez korniki. Zdarza się też, że już dawno porąbany i spalony. Mowa dziś o byfyju, (niektórzy wymawiają bifyj) czyli kuchennym kredensie, o którego często pytacie w mailach odkąd pokazałam nasz, blisko stuletni, odnowiony kredens po babci Tomka kilka lat temu na blogu. Kredensy były różne ale przeważnie białe lub kremowe z wieloma szufladami i szafkami ze szklanymi szybkami, za którymi powciskane były święte obrazki czy czarno-białe fotografie. Mógł pomieścić wszystkie kuchenne naczynia, chleb, lekarstwa, rachunki:) Marek Szołtysek w swojej książce pt. Kuchnia Śląska, Śląskie ABC, 2003 pisze, że "bifyj (...) miał w każdym domu swój wyjątkowy, niepowtarzalny zapach." Piszecie i Wy z nutką nostalgii, że byfyj był kiedyś w Waszych rodzinnych domach ale przy kolejnych remontach coraz bardziej przeszkadzał, nie pasował do nowych wnętrz i siłą rzeczy trzeba go było "eksmitować":( Jestem pewna, że niektórzy z Was, szczególnie tutaj na Śląsku (a może i w innych regionach Polski?) mają w swojej pamięci podobne wspomnienia:) Zdjęcia, które dziś chciałam Wam pokazać przedstawiają jeden z wielu takich uratowanych perełek.
Otrzymałam je wczoraj wieczorem od naszego serdecznego kolegi Piotra (my go zwiemy Pietrkiem:), który nie jest stolarzem z zawodu ale wielkim pasjonatem stolarstwa, samoukiem i absolutnym specjalistą od przywracania nowego życia rzeczonym byfyjom.
Nad tym meblem pracował od maja zeszłego roku w swoim małym warsztacie, wczoraj skończył... Jest dopieszczony w każdym calu, zresztą Piotr jest znany ze swojej dokładności i niejednokrotnie zdarzyło mu się szlifować wszystko od nowa kiedy tylko znalazł jakąś wadę. Wiem o tym, bo sami mamy w domu drewnianą biblioteczkę (pokazywałam ją tutaj), która wyszła spod jego spracowanych rąk. Niedawno też malował nam drzwi do szafy. Jest szalenie dokładny.
Piszę dziś o tym bo po pierwsze: z całego serca podziwiam go za zapał z jakim poświęca swój wolny czas na ratowanie jakby nie było części Śląskiej tradycji (dla mnie nawet kulinarnej bo kuchnia Śląska bez byfyja nie istnieje:) a po drugie to próba odpowiedzi na Wasze pytania: gdzie i jak można taki byfyj nabyć lub odnowić swój, rodzinny stary mebel.
Podaję zatem namiary na byfyjowo zakręconego Piotra, dla tych którym babcine kredensy są bliskie sercu:)
e-mail: 71piterrr@interia.pl
Ten byfyj, który dziś pokazujemy można również nabyć, o wszelkie dane proszę pytać bezpośrednio samego Mistrza:) na maila powyżej, ja za jego prośbą podaję jedynie podstawowe info:
Wymiary:
172 wysokość
198 szerokość
50/38 głębokość dół/góra
Blat klejonka meblowa drewniana, bejcowana, lakierowana i woskowana
Środek dołu malowany lakierobejcą
Cieszę się, że mamy i znamy takich ludzi, którzy są prawdziwymi rzemieślnikami z ogromną pasją, a cuda wychodzące spod ich rąk mają duszę:) Żaden, nawet najlepszy mebel z luksusowego salonu nigdy nie dorówna takiemu byfyjowi:)
Piotrze, CHAPEAU BAS!
Przepiękny i tak pieczołowicie odnowiony - cudowny! Niestety brak mi miejsca na niego:(.
OdpowiedzUsuńW antryju na byfyju stoi szolka tyju:)) To tak mi się skojarzyło z tym kredensem, ja też rodowitą Ślązaczką jestem:))
Moja babcia kiedyś miała bardzo podobny kredens, a pod nadstawką były jeszcze małe drewniane szufladki i w nich trzymała słodycze dla nas:)). Dosłownie teraz mam go przed oczami:)
Pozdrawiam Cię cieplutko, miłego dnia!
:) No, ja trza mieć trocha placu na taki byfyj:) uściski!
UsuńJak się wprowadzilismy do naszego mieszkania to stał tam własnie taki kredens, byłam przeszczęsliwa! Zaczęliśmy go odnawiać..opalać..tragedia, spróchniały, podgniły...płakałam pól dnia za nim! Az mnie zachwyt bierze gdy patrze na ten wasz:) Ale niestety meble nowe już mamy i że tak powiem dupa:)
OdpowiedzUsuńWiola, no d.... sałata:) Ale tak na powaznie, ten też był bardzo zniszczony:(
OdpowiedzUsuńPodobny kredensik pamiętam z domu dziadków. W domu rodzinnym też był, ale w przeprowadzce do bloku rodzice wywieźli go na działkę i tam stoi do dziś. Może kiedyś dostanę go do adopcji :) Jestem pełna podziwu dla pasjonata.
OdpowiedzUsuńO matuś! jakie cudo:):)doskonale pamiętam takie kuchenne meble,kiedyś kredensy stały w każdym domu,moim też:):)Ukłony dla MISTRZA:):)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Pana Piotra ....widać że dużo serca włożył w ten kredens...pięknie się prezentuje :) Pochodzę z pod Szczecina i tam też w każdej kuchni były takie kredensy....moje babcie miały i sąsiedzi...I chyba jeszcze w moim rodzinnym domu jest na strychu sama góra od tego kredensiku...pozdrawiam, Basia
OdpowiedzUsuńjej jak ja kocham takie meble...:))))))))
OdpowiedzUsuńbuziaki dla Ciebie! dobrego weekendu
u nas na Podlasiu też takie były w każdym domu, tylko chyba bez takiej nazwy, raczej jako kredens. Gdy kupiliśmy działkę pod budowę domu stał tam stary domek a w środku taki kredens;) Stary dom zburzony, nowy w tym roku zaczyna się budować, a kredens czeka na odnowienie i nowy dom, gdzie będzie częścią poprzedniego;)
OdpowiedzUsuńWspaniale odrestaurowany kredens. Pamiętam jak podobny mebel stał w kuchni moich dziadków, na Mazowszu też były obowiązkowe kredensy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Coś pięknego !!!
OdpowiedzUsuńTo się dopiero nazywa precyzja !!!
Podziwiam taka pracę .
Pozdrawiam serdecznie
Kapitalna robota. Wielkie gratulacje dla Piotra. Mebel wyglada rewelacyjnie :-))
OdpowiedzUsuńJa gdzieś taki widziałam, gdzieś kiedyś u kogoś. Nie wien czy u mnie na podlasiu były takie popularne, ale wiem, że gdzieś taki widziałam muszę se przypomnieć ;) piękne są te stare meble z historią i duszą ;) Fachowa robota ;) Fajna ta Wasza śląska gwara ;) W wakacje jak byłam w Chorwacji to tubylcy zarzucali mi, że nie mówię po polsku, bo oni to polski znają (tam dużo Ślązaków jezdzi) i oni go rozumieją, a mnie ni w ząb nie mogą zrozunieć ;p no to "do zaś" ;)
OdpowiedzUsuńW moim rodzinnym domu był taki, w kolorze śmietanki :) Mieścił wszystkie kuchenne utensylia. Ja lubiłam szczególnie jedna półkę, ze słodyczami:.Nie pamiętam co sie z nim stało. Mieliśmy go mieszkając w starej kamienicy jak sie przeprowadzaliśmy do bloku to raczej nie miescił się w malutkiej kuchni (:
OdpowiedzUsuńu mnie na Pomorzu też był taki bryfyj...niestety zaczął kiedyś "przeszkadzać":((((...dziś chętnie bym go odnowiła:))
OdpowiedzUsuńCudowny byfyj;)Pieknie się prezentuje;)Brawa dla Piotra;)pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńMadziuś jakie cudeńka tutaj pokazałaś...no cóż Pan Piotr to mistrz wielki. Ręce zdolne u niego i dusza piękna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
przepiękny jest i tak okładnie odnowiony ... Pasowałby do mojej nowej koncepcji domku :0)) Pozdrowionka Madziu ..
OdpowiedzUsuńJak patrzę na taki kredens przed oczami mam moja śp babcię i jej kuchnię ...
OdpowiedzUsuńTe smaki,zapachy i schowki w kredensie zawsze pełne słodkości .....ach!
Piękny!!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam o tym nazewnictwie :)
W moim domu nie było takiego typowego kuchennego, meble po prababci (szafa, komoda i stół przedwojenne) oddaliśmy przyjaciołom, a tu, gdzie teraz mieszkam był kredens kuchenny, ale nie zbyt stary... teraz czeka na odnowienie, a już służy mi w łazience (po małych przeróbkach).
Pozdrawiam!
Ja nie przepadam za tym meblem, jakoś nie funkcjonował w naszym domu wogóle. Ale patrząc na ten - zbieram szczękę z podłogi i chylę czoła przed Mistrzem! :)
OdpowiedzUsuńAcha, u nas królują ostatnio ciasteczka twarożkowe :)))
Cieszę się Kasiu, że pieczecie:) A próbowałaś innych przepisów oprócz twarożkowych?
UsuńPewnie! Te z okienkiem np dzieciaki pochłaniały na urodzinach młodej :) Lecę po kolei i wypróbowuję, ale twarożkowe na razie są hitem!
UsuńSuper, cieszę się:) buziaki!
UsuńJest piękny, uwielbiam takie klimaty i jestem posiadaczką podobnego modelu, ale nie potrafiłam go tak pięknie odnowić:)
OdpowiedzUsuńWspaniała robota. Takie kredensy można spotkać w całej Polsce.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMasz rację, tak utalentowanych i pracowitych ludzi trzeba i warto promować. W mazowieckich kuchniach też królowały kredensy, u mojej babci nawet dwa. Sama marzyłam o kuchni z kredensem, ale blokowy aneks takich mebli nie mieści :( Cieszę się, że chociaż do pokoju udało się wstawić wersję niekuchenną. Pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuńTak jak piszecie, brak miejsca w kuchni to spory problem ale ja jestem tak zakochana w byfyjach, że taki w śmietankowym kolorze ulokowałabym nawet w salonie:) tak jak Doranma:)
UsuńAch jakie cudeńko
OdpowiedzUsuńZ kredensów mojej Babci zachowały się niestety tylko nadstawki i szuflady. Oba doły zeżarte przez kołatki rozsypały się w pył przy próbie transportu, chociaż bardzo chciałam je uratować :(
OdpowiedzUsuńTo było prawie 20 lat temu - teraz pewnie zrobiłabym zdjęcia i może udałoby się całość odtworzyć. Ale i tak jest dobrze - jedna z nadstawek służy jako szafka wisząca w naszej kuchni, druga jeszcze czeka na renowację.
A trzecią nadstawkę-sierotkę znaleźliśmy na śmietniku jadąc 17 lat temu na budowę - dzisiaj zapełniłam ją książkami :)
Szacun wielki dla Piotra za przywracanie do życia resztek dziedzictwa kultury materialnej, tak postponowanej przez cale lata :)
och cudny
OdpowiedzUsuńjestem ze slaska i mielismy byfyj,prawiw taki podobny,wspanialy pomysl,a Piotrek pracowal wspaniale,jest to nostalgia ,mieszkam juz 31 lat w Holandii,ale takie slowa byfyj tutaj nie slyszysz,pozdrawiam milutko Irena
OdpowiedzUsuńNiesamowity! Prezentuje się świetnie:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę takie słowo... ale nie jestem ze Śląska, więc to chyba nic dziwnego :). Kredens odnowiony jest po mistrzowsku! U mnie w salonie cały czas czeka miejsce na kredens, który stoi w komorze u dziadka. Nie wiem kiedy zagości w naszym domu, bo oczywiście trzeba się nim porządnie zająć, ale patrząc na ten tutaj, to tylko utwierdzam się w przekonaniu, że warto czekać i patrzeć na gołą ścianę choćby jeszcze przez dwa lata:).
OdpowiedzUsuńPięknie odnowiony.Prezentuje się naprawdę cudnie!
OdpowiedzUsuńPięknie, pięknie, ja wolę szybsze efekty, niemniej doceniam kunszt Mistrza. Moje klimaty, też czeka mnie renowacja cudnego kredensu i to wkrótce. Nabyty w klamociarni w cudnym odcieniu morskiego błękitu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ale fajnie, że zrobiłaś takiego posta! Tyle tych pięknych kredensów marnuje się po garażach i piwnicach! Ja też mam byfyja w domu, ściągany ze Śląska i szlifowany w przedpokoju...całe mieszkanie było zapaskudzone, hehe. Ale został uratowany!
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie ile pracy trzeba było wsadzić w taką renowację. Ja osobiście wysiadam. A mnie najbardziej podoba się ten Twój byfyj w kuchni Madziu:-) POZDRAWIAM KOCHANA;-)
OdpowiedzUsuńPiękny kredens!!! Pamiętam z dzieciństwa, że u mojej babci był podobny, ale co się z nim stało nie mam niestety pojecia...Kiedyś gdy juz będę mie swoje cztery kąty koniecznie chcę miec taki kredens.
OdpowiedzUsuń