"Magda, chcesz jabłek? Jestem w sadzie u rodziców..." dzwoni jak zawsze co roku u schyłku lata moja serdeczna koleżanka. Odpowiadam jak zawsze: "No pewnie!" Dnia następnego stoi już z olbrzymią skrzynią prawdziwych jabłek u progu naszych drzwi. Nazbierała je sama, przewiozła przez blisko 400km i oddała z uśmiechem na twarzy ... piekę dla Niej jabłecznik:)
A właściwie to pieczemy razem z Kaliną, która uwielbia siedzieć w zlewie w kuchni i obserwować swój mały świat wokoło. Robimy jabłeczniki bardzo często, to moje najulubieńsze ciasto zaraz po pierniku:) Uwielbiam cały rytuał ich pieczenia czyli: musi być jesień albo przynajmniej jej zwiastuny (wg mnie to najpiękniejsza pora roku!), wczesny poranek, kiedy mgły unoszą się jeszcze nad ziemią, wyprawa na targ lub posiadanie własnych zbiorów i świeżo zaparzona kawa:) Potem cała przyjemność w zagniataniu ciasta i smażeniu jabłek z cudnym zapachem cynamonu, wanilii czy utłuczonych w moździerzu goździków.
Od kilku lat najczęściej piekę jabłecznik wg przepisu, który kiedyś podarowała mi nasza kuzynka. Zawsze wychodzi, dobrze wyrasta (nie jest to ten typ jabłecznika niziutkiego na kruchym spodzie lecz bardziej puszysty:). Długo też pozostaje świeży i jest po prostu pyszny.
Jabłecznik
1/2 kostki margaryny
2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru
1/2 szklanki śmietany, kefiru lub kwaśnego mleka
2 jajka
2łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy
Jabłka: potrzebujemy ok 1kg jabłek, obranych i pokrojonych w ćwiartki. Smażę je na ok. 2 łyżkach masła aż będą miękkie z dodatkiem ok. pół szklanki cukru (używam brązowego),1 łyżeczki cynamonu, sporą szczyptą gałki muszkatołowej lub goździków.
Ciasto: zmiksować jajka, cukier, margarynę. Dodać mąkę, proszek i kwaśne mleko. Trochę ciasta zostawić, dodać ok. pół szklanki mleka. Wyłożyć ciasto na blachę, posypać ew. 2 łyżkami bułki tartej, ułożyć owoce i polać odłożonym ciastem.
Piec ok. 50 min w temp. 180 stopni (piekę z termoobiegiem). Polecam!
Kolejne przepisy na jabłeczniki wypróbowuję ze świeżo zakupionej, najnowszej książki Elizy Mórawskiej "O jabłkach", w której posiadanie weszłam dzięki w/w kuzynce, tej od prezentowanego jabłecznika:) Autorka książki, którą jak mniemam znają już chyba wszyscy z Jej bloga White Plate sprzedaje swoją książkę głównie przez internet, a na Śląsku jest dostępna jedynie w księgarni Orbita w Rybniku - najlepszej księgarni jaką znam, mają tam chyba wszystko łącznie z profesjonalną obsługą:) Ale wracając do jabłek, książka jest absolutnie cudowna, zresztą spodziewałam się tego znając lekkie pióro Liski i jej przepisy, a nade wszystko zdjęcia, lekko mroczne, nostalgiczne, retro. Ostatni przepis w tej książce jest właśnie na szarlotkę, z tym, że bardzo niską, na kruchym spodzie z posypką na wierzchu - zjadłam ją prawie sama....proszę nie komentujcie tego:)
Jeśli zastanawiacie się nad zakupem książki, polecam! "Przerabiam" stroną po stronie, zrobiłam już większość potraw, zaskakujące jest dla mnie to, że choć zrobione z prostych składników smakują wybornie. Wczoraj na obiad: zapiekanka z jabłek, ziemniaków i sera pleśniowego - musiałam zrobić z podwójnej porcji -BOSKA!
Podobnie rzecz się ma z np. zupą dyniową. Przygotowywałam już dziesiątki jej wersji ale nigdy z jabłkami. W przepisie Liski warzywa na zupę, czyli dynię (ja mam swoja Hokkaido), cebule, czosnek, ziemniaki i jabłka pieczemy w piekarniku z odrobiną oleju dyniowego, potem miksujemy. Zupę robiłam z zamiarem dwudniowego obiadu, nie dotrwała nawet do wieczora....
Posiadam również poprzednią książkę Elizy, czyli "Słodkie". Zakupiłam ją dopiero jak wyszła mniejsza, tańsza wersja pierwowzoru, który wg mnie był zdecydowanie za drogi w stosunku do niewielkiej ilości przepisów w nim zawartych. Podobnie jak w przypadku pozycji "O jabłkach" książka warta posiadania, rewelacyjne przepisy do zrobienia w każdej kuchni bez większych zdolności kulinarnych, to co na zdjęciach poniżej to wersja z malinami i bez. Pychaaaaaaaaaa, oczywiście najlepsza jeszcze na ciepło!
Przepis na masę jabłkową to tych jabłeczników wykorzystuję również na robienie jabłkowych przetworów na zimę. Zamykam masę w słoiki i pasteryzuję ok. 15 min. Mam w ten sposób gotowe jabłka przesmażone z przyprawami do wyłożenia na ciasto w samym środku zimy:) To maksymalnie skróci czas przygotowania takiej szarlotki do 20 min:)
Na koniec mam jeszcze osobistą prośbę do Dziewczyn, które robią przetwory, a które zechciały by się podzielić przepisami. Poszukuję sprawdzonych przepisów na przetworzenie dyni, robię zupy, piekę ciasta ale nie mam doświadczenia w zaprawianiu dyni, będę wdzięczna:)
Dobrej nocy i do następnego!
Az mi zapachanialo jablkami i cynamonem ....
OdpowiedzUsuńtak, mam ochote na jablecznik :)
Pierwszy dzień jesieni i cudowny jesienny wpis. Mogłabym przysiąc, że czytając poczułam zapach jabłecznika. :) Inne przepisy też mnie zaintrygowały. Zwłaszcza ta zapiekanka. Muszę koniecznie wypróbować. :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńależ smakowicie u Ciebie
OdpowiedzUsuńSzarlotka, zapach cynamonu i goździków to kolejne "elementy" jesieni które bardzo, bardzo lubię... Jak i samą jesień:):) Pozdrawiam ciepło, zapach Twojej szarlotki Magdo poczułam aż tutaj!:):)
OdpowiedzUsuńMadziu jesteś niesamowita z tymi wypiekami:)) szarlotka to moje ulubione ciasto..już zawsze będzie mi się kojarzyć z moją babcią, która była mistrzynią szarlotkową:) niestety babcia miesiąc temu odeszła..a przepis mimo że został to już jednak smak wychodzi nie ten sam. Co do bloga Elizy to go uwielbiam i też zazwyczaj piekę ciasta z jej przepisów, a nad książką się zastanawiałam, ale skoro tak polecasz to kupię śmiało:) buziaki ślę dla Was dziewczyny:) ps. Kalina w tym zlewie jest boska!
OdpowiedzUsuńZapachniało, pojaśniało, ochota na kupno książki mnie wzięła :).
OdpowiedzUsuńFajnie Madziu że jesteś...
Dziękuję Dziewczyny!
OdpowiedzUsuńSame pyszności u Ciebie, daj trochę! ;P Buziaki
OdpowiedzUsuńo jaki prosty przepis, to może i mi by wyszedł, ciasto prezentuje się przepysznie, pozdrawiam, Ania
OdpowiedzUsuńPomocniczkę masz słodziutką i taką poręczną ;) - w zlewie się zmieści! ;)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że zjadłaś sama! Ja też nieumiarkowana w słodkościach. ;)
A zapiekanka z jabłek i sera poleśniowego.... musze kupić tę książkę! :))
A propos książek, mam u siebie kilka cieszyńskich pozycji (nie tylko cukierniczych) - może je masz, nie wiem, ale ja nie będę z nich piekła, bo nie mam cierpliwości do takich maleńtasków. Jakbys miała ochotę, to przesłałabym Ci je - moze się przydadzą?
Pozdrowionka
Ewa
Ewa, jakie to pozycje!!!!! Już przebieram nogami, pisz na maila, jeśli o ciateczkach cieszyńskich biorę wszystko!!!! Czekam na info!
Usuńmail: madzzia_wrobel@o2.pl
Dzięki!!!!
Ewa, w przypływie euforii machnęłam się w mailu, podaję poprawiony:
OdpowiedzUsuńmadzia_wrobel@o2.pl
:)
:)) Już piszę!
UsuńKurcze Madzia..mam wiele przepisów na przetwory..wiesz:-P ale dyni nigdy nie robiłam..jak na złość.. w przyszłym roku posadzę u siebie na działeczce i będę kombinować;-)
OdpowiedzUsuńPrzepisy apetyczne..mmm
wyprobuje twój przepis na jablecznik bo póki co to robię mężowi tylko szarlotkę zakopiańską(z pianą z białek)a on uwielbia ciasta z jabłkami;-)Mam jeszcze jeden przepis na Bielucha..znasz?też z jabłkami;-)
Buziaki
Mariola i Zosia :-*
Wiem Mariola, Ty dla mnie jesteś guru przetwórstwa wszelakiego! Ale jak widzisz z dynią jakoś trudno:( Czekam z cieknącą ślinką na przepis na Bielucha, nie mam bladego pojęcia o czym piszesz! Uściski dla Was!!!!
UsuńSzarlotkę uwielbiam i często ją piekę.
OdpowiedzUsuńNiestety z dyni nie robiłam przetworów, więc nie poratuję. Pozdrawiam:)
Patrząc na zdjęcie ciasta, poczułam jego zapach prosto z pieca ! mmm.. ale bym zjadła taki jabłecznik :)
OdpowiedzUsuńu mnie na topie ostatnio... śliweczki... chociaż z jabłek dzisiaj robiłam... surówkę
OdpowiedzUsuńBardzo smakowicie u Ciebie i niezwykle domowo, tak jak lubię:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie: http://takpoprostudom.blogspot.com/ Będzie mi miło:)))
Podzielam Twoją miłość do jesieni i jabłeczników, czyli u nas - szarlotek :) Najbardziej kocham taką babciną, na kruchym cieście pieczonym z dodatkiem amoniaku. rozpływającą się w ustach. Hmm... może jutro upiekę? ;) Chętnie wypróbuję pomysł na zupę z dyni z jabłkami, a co do przetworów z dyni, to od kilku lat jestem zakochana w dżemie dyniowym wg Lucyny Ćwierczakiewiczowej - pisałam o tym tutaj: http://podniebemszerokim.blogspot.com/2011/10/jesien-jest-moja.html Konkretnych ilości nie podaję, bo co roku robię go "do smaku" - zależnie od gatunku dyni będą potrzebne inne ilości cukru, soku z cytryny i imbiru. Warto spróbować, bo jest pyszny, a do tego świetnie rozgrzewa zimą od środka. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDoranma, dziękuję! Ja też od kilku lat robię dżemy z dyni i pomarańczy razem, podobnie jak Ty bardzo je lubię. Poszukuję raczej przepisów na dynie w wersji bardziej wytrawnej, tak do kotleta na przykład:)
Usuńpozdrowienia serdeczne!
Może zrobię
OdpowiedzUsuńAch,jabłecznik! Uwielbiam..twój wygląda bardzo smakowicie,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńSuper Kalina wygląda w tym zlewie! :) rozbawiła mnie :) Jabłecznik wygląda pysznie.. też jestem na etapie przetwarzania jabłek, szarej renety z drzewa dziadzia, pyszne niepryskane jabłuszka.. będą jak ulał do szarlotki :)
OdpowiedzUsuńPrzepis na dynie do mięsa wysłałam Pani w mailu.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję Fibbi za CUUUUDNEGO maila! Dziękuję za przepis, dokładnie czegoś takiego szukałam, na pewno wykorzystam bo mam kilkanaście dyni do przerobienia!
UsuńJestem pod wielkim wrażeniem tego co napisałaś, dziękuję! Odpiszę jak tylko znajdę chwilkę, uściski!
http://rudawkuchni.blogspot.com/search/label/przetwory tu dynia do mięs, możesz też upiec dynię w piekarniku i zmiksować, potem do słoiczków i zupa zimą jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ruda, właśnie takich przepisów jak podajesz, np. dynia w octowej zalewie szukałam. Dynię na co dzień piekę w piekarniku i również miksuję na zupę, piekę ciasta itd. ale nigdy nie zaprawiałam w żadnych zalewach.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz DZIĘKI!
fajnie wyglądają te jabłeczniki , na pewno ,,niebo w gębie''I co mi pozostaje ....nic tylko zakasac rękawy i brac sie do roboty.-)))pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńA ile tego ciasta dodac do mleka? I jaka duza jest blaszka? Chce zaraz upiec ☺
OdpowiedzUsuńnatucha, mniej więcej tyle by miało konsystencję gęstego ciasta naleśnikowego, blaszka standardowa, ok. 25cm x 30cm max.
OdpowiedzUsuńDzieki 😀
OdpowiedzUsuńPodglądam i zachwycam się pięknym, przytulnym i pachnącym.....ciasteczkami zapewne, domem :) Widziałam Was ostatnio na wycieczce rowerowej. Okazało się, że mieszkamy niedaleko od siebie:) Pozdrawiam jesiennie
OdpowiedzUsuńCoś Ty! Naprawdę?! Jaki ten świat mały!!!!!
OdpowiedzUsuńpozdrowienia i dziękuję!