Choć jeszcze lato ja już czuję jesień, a Wy? I wcale jakoś za nim nie tęsknię, wolę te chłodne poranki i wieczory ale ciepłe wciąż jeszcze dni. Czasem trzeba już zapalić w kominku...niepotrzebny wówczas nawet najlepszy program telewizyjny. Zresztą mam wrażenie, że telewizor włączamy już chyba tylko na bajki dla Franka.
Za to godzinami mogę wpatrywać się w płonące świece...
Zbieramy ostatnie już dynie dekoracyjne, te które zdążyły urosnąć zanim nie pożarł je mączniak...zmagamy się z nim bezskutecznie co roku
I trochę ujęć późno letniej kuchni
Pomalowaliśmy w końcu sosnowe drzwi do spiżarni na śmietankowy kolor pasujący teraz do reszty kuchennych mebli.
Najpierw rzecz jasna było szlifowanie do surowego drewna bo jeszcze niedawno były pokryte bezbarwnym lakierem - niestety sosna brzydko zżółkła i tak skończyła swój żywot z czego najbardziej cieszył się Franek - uwielbia papier ścierny:)
Gdzieniegdzie na zdjęciach pojawiają się także nowe tekstylia z Ikea, ściereczki, fartuchy itd. których różane motywy szalenie mi się podobają:)
Kiedyś pisałam o róży okrywowej The Fairy, którą posadziliśmy wzdłuż płotu - kwitnie po raz drugi przepięknymi drobnymi kwiatuszkami, które baaardzo długo utrzymują się również w wazonie.
A w naszym saloonie...
na kominku suszy się nasza lawenda, wykorzystam ją po raz pierwszy do ciasteczek lawendowych...
i stoi nasza stara - nowa komoda Leksvik bo podobnie jak spora większość jej posiadaczy poddałam i ją gruntownej obróbce, tzn. przemalowałam na "prawie" biało:) Wydaje mi się, że salon jest teraz jeszcze bardziej babciny:)
i uszyłam serduszka na wianku - całość dosyć spora wisi na jednej ze ścian salonu.
Malarskiej obróbce poddany został także sosnowy sufit w wiatrołapie, co fajnie go rozświetliło bo nie ma w nim ani jednego okna. Mając nowy sufit musiałam koniecznie ale to koniecznie:) zakupić nową lampę - od dawna już wzdychałam do tego abażuru, nie będę oryginalna bo znów Ikea:)
I to chyba na tyle naszych ostatnich drobnych przeróbek w domu, zresztą cały czas coś sprzątam, piorę, wynoszę, przenoszę, segreguję i łudzę się, że kiedyś skończę!
Tymczasem kończę tego posta i
dziękuję za ostatnie komentarze pod postem dyniowym - ciesze się, że post o baniach mimo wszystko do bani nie był:)
pozdrowienia!