za czarną porzeczką! Co roku latem na nic tak nie czekam jak właśnie na nią. Lubiłam ją odkąd pamiętam zapach i smak robionych przez moją Mamę po nocach soków, które piłam jeszcze gorące z sokownika. O ile czerwona już tak bardzo do mnie nie przemawia, czarną mogłabym się żywić okrągły rok i to pod każdą postacią. Zachwyt ten udziela mi się chyba ze zdwojoną siłą bo na tegorocznych truskawkach się zawiodłam (w naszych rejonach były wyjątkowo wodniste i bez smaku) stąd słodko - kwaśne smaki czarnych kuleczek rekompensują nam teraz truskawkowe rozczarowanie. Po raz pierwszy robiłam konfitury z czarnej porzeczki bez użycia tzw. żelfix'u, co uznaję za mój niewątpliwy kulinarny sukces okupiony dwudniową akcją smażenia jej i siebie przy okazji bo przy blisko 35 stopniowych upałach:( Czy któraś z Was jest tak samo nienormalna jak ja?:)
Zanim przejdę do szczegółów odnośnie smażenia muszę wspomnieć, że w międzyczasie wykorzystałam naszą porzeczkę na wiele innych sposobów. Najpierw rzecz jasna musiałam ją obrać - mamy 2 krzaki czarnej porzeczki, zaledwie trzyletnie, w tym roku obrodziły niesłychanie w porównaniu z zeszłym latem kiedy na gałązkach wisiało max. 10 owoców:( Tymczasem już trzeci raz z rzędu obieram ok. 1 kg na jednym posiedzeniu - Franek też chce pomagać - trwa to mniej więcej 5 minut...
po czym zaczyna liczyć kropki na biedronkach coby znaleźć taką dokładnie w jego wieku:)
Z pierwszych porzeczek od razu upiekłam muffinki z przepisu naszej Dorotus przepis na muffinki z jeżynami, pyszne, polecam.
Obiad zrobiony z tego co aktualnie w domu, czyli mąki, jajek i maślanki - racuchy z porzeczkami na słodko.
Potrzebujemy:
ok. 200g mąki
2 jajka
tyle maślanki aby po dodaniu masa miała konsystencję ciasta na naleśniki
szczypta soli
cukier puder do posypania
ew. cukier waniliowy
ok. szklanki porzeczek (bądź więcej wg. uznania)
Wymieszać mąkę z maślanką, dodać jajka, porzeczki i smażyć na rozgrzanym oleju. Odsączyć na papierowych ręcznikach (racuszki bardzo piją olej). Posypać cukrem pudrem.
I w tym właśnie międzyczasie smażyły się razem ze mną owe wspomniane konfitury. Dla próby zaczęłam z jednym kilogramem owoców. Po umyciu i przebraniu porzeczek włożyłam je do rondla o grubym dnie, podlałam nieco wodą, zagotowałam pod przykryciem, zmniejszyłam ogień i smażyłam pierwszego dnia ok. 1,5h. Trzeba jednak pamiętać o dosyć częstym mieszaniu, masa lubi przywierać do dna. Drugiego dnia podobnie, ok. 1h smażenia na małym ogniu. W trakcie dodajemy tyle cukru ile uznamy za właściwe dla siebie (myślę, że na pewno nie więcej niż pół kg.) Konfitura jest gotowa jeśli po odłożeniu łyżeczką na spodeczek ładnie tężeje i zastyga w formie galaretki.
Ciepłą konfiturę nakładam do sparzonych uprzednio wrzątkiem słoiczków, odwracam do góry dnem, pozostawiam do ostygnięcia. Z jednego kilograma owoców wyszły cztery słoiczki przy czym jeden został zjedzony od razu:(
A może taki słoiczek własnoręcznie zrobionej konfitury byłby dobrym prezentem w okresie bożonarodzeniowym kiedy najbardziej brak nam zapachów i smaków lata.......
W takie upały jak teraz ratujemy się zimnym napojem z naszej mięty, zresztą pisałam już o niej w ubiegłym roku. Zachęcam do posadzenia zioła bo szalenie szybko się rozrasta a zaparzona z cytryną i miodem smakuje niebiańsko!
Do tego kostki lodu z ... miętą:)
Kolejny zbiór ok. pół kg. poszedł cały na mój coroczny hit, bez którego nie wyobrażam sobie lata czyli Krajankę z czarną porzeczką z przepisu
liski
liski
Najpierw podpiekamy spód z płatków owsianych z masłem i cynamonem
następnie wlewamy masę z masła, cytryny, cynamonu, cukru i porzeczek. Na wierzch posypka z tego samego ciasta co spód
To moje smaki, słodko-kwaśne z nutą cynamonu, orzeźwiające, zawsze ale to zawsze się udaje!
Na zakończenie pragnę się pochwalić niedawno wygraną w Candy w Mysiej Norce - od Autorki bloga dostałam piękne lniane serca, woreczek, filcową broszkę, aniołka i ciepłe słowa, za co serdecznie dziękuję:)
Na tym porzeczkowym poście nie planuję poprzestać - jutro na kuchenny blat idzie nalewka z czarnej porzeczki z nutą wanilii z tego przepisu. Jestem pewna, że warta zrobienia choć przekonamy się o tym dopiero za rok:)
Z pozdrowieniami!
U nas też niestety w tej samej cenie:(
OdpowiedzUsuńJak u ciebie smakowicie mniam, mniam... smażyć w takim upale , podziwiam. Moja mama zawsze robiła dżemy z czarnej porzeczki bez gotowania wychodziła z tego taka pyszna "galaretka"
OdpowiedzUsuńKrajanka.... szczyt marzeń!!! Aż z tego wszystkiego ruszyłam do kuchni na poczukiwania czegoś słodkiego...
OdpowiedzUsuńA placki... brak słów...
Już wiem co będę jutro jadła :)
Pozdrawiam!!
No to mozemy podac sobie rece bo czarna porzeczk ato moj ulubiony owoc, mam trzy krzaczki w ogrodzie, bo niestety owoce sa nie do kupienia w amerykanskich sklepach , uwielbiam zapach listkow, jak tylko rozwina sie, to chodze i poruszam nimi zeby poczuc ten zapach...moje krzaczki niestety w tym roku nie obrodzily tak jak Twoje, w zeszlym roku zrobilam naleweczke, ale twoje racuszki i placek to sie do mnie usmiechaja, musze spisac sobie przepisy i za rok , o ile krzaczki obrodza bardziej, bede tez wiecej robic...a tak jsli juz jestesmy w temacie, czy przycinasz krzaczki czy rosna wieksze z roku na rok, mojej maja juz jakies 4 laty i nigdy ich nie przycinalam , moze dla tego mi w tym roku nie owocowaly tak obficie, pozdrawiam serdecznie ...o i cudne candy wygralas:)
OdpowiedzUsuńKochana,
OdpowiedzUsuń-po pierwsze: najzwyczajniej brakowało Ciebie:)
- po drugie: zdjęcia cudne;
po trzecie: też jestem lekko walnięta:) 15 kg truskawek i 10 litrów jagód już przerobiłam - na resztę czekam i pozdrawiam serdecznie.
Pracowita z Ciebie pszczółka! A taki słoiczek w prezencie spodoba się na pewno każdemu i to nie tylko w środku zimy :)
OdpowiedzUsuńkasica, pracowita, pracowita ale z doskoku, nie jest tak zawsze:(
UsuńAga, ale mi miło:)Piszę rzadko bo teraz inne sprawy na głowie, blog musi poczekać:( 15 kg truskawek i 10l jagód!!!! W życiu bym tego nie przerobiła! Masz rację, musimy być "walnięte" żeby same sobie takie atrakcje fundować!
pozdrawiam serdecznie,
kami, my prześwietlaliśmy krzaki w tym roku po raz pierwszy, są jeszcze młode ale niektóre pędy zostały wycięte i było to chyba dobre posunięcie bo jak pisałam obrodziły ze zdwojoną siłą.Ja dziś zrobiłam nalewkę z nutką wanilii i bardzo jestem ciekawa efektu:)
Baaardzo smakowity post ;) Do mnie też przemawia słodko-kwaśny smak porzeczek, a u Ciebie te racuchy... hmmmmm! zjadłabym!
OdpowiedzUsuńwszystko z tą porzeczką jest tutaj takie piękne. i ja za nią przepadam :-)
OdpowiedzUsuńPiękny post o roślinie, którą ja też bardzo lubię i cenię. Najczęściej robię z czarnej porzeczki galaretkę. A Twoje placuszki wyglądają tak smakowicie, że mimo upału usmażę sobie je. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńhihi to ja dołączam do tak samo "nienormalnych" jak Ty :)konfitura wygląda na przepyszną, a reszta smakołyków jak zawsze niebiańskie!!
OdpowiedzUsuńja pamiętam z domu klarowną galaretkę z czarnej porzeczki, którą można i na chlebek rozsmarowywać jak i do herbaty dodać! pychota!! Dla Ciebie maniaczki porzeczkowej jak znalazł!! :)
Pozdrawiam...
tynka, ania dzięki! narobiłyście mi dziewczyny smaka na tą galaretkę, muszę spróbować koniecznie
Usuń!
Ach aż ślinianki mi pracują na widok takich pyszności.Idę smażyć takie placuszki:)mniam...
OdpowiedzUsuńBardzo dawno nie jadłam czarnej porzeczki, a kiedyś bardzo lubiłam, pyszne rzeczy zrobiłaś :)
OdpowiedzUsuńja mam bodajże 3 krzaczki czarnej porzeczki ale młodziutki to znaczy odnowione ze starych więc owocków jeszcze mało ;
OdpowiedzUsuńmasz rację ... na upalne lato nie ma nic lepszego od mięty z cytryną !
właśnie sobie uświadomiłam, że na naszym krzaczku też musi byc troszkę porzeczek czarnych - zaraz pobiegnę do ogródka, nazbieram i ... chyba w słoiczki :)
OdpowiedzUsuńCześć Wariatko :))
OdpowiedzUsuńJa na punkcie czarnej porzeczki mam takiego samego fioła jak Ty.
Po prostu uwielbiam :)Jak byłam mała, to na naszej działce na długości kilku metrów ciągnęły się krzaki czarnej porzeczki. Już ich niestety nie ma.
Zostały tylko porzeczki czerwone.
Ale pyszności naszykowałaś!
Buziaki Porzeczkowa Maniaczko
Ada - druga wariatka
Cześć Wariatko
OdpowiedzUsuńJa mam na punkcie czarnej porzeczki takiego samego fioła, jak Ty :)
Po prostu uwielbiam :)
Jak byłam mała, to naszej działce krzaki porzeczkowe ciągnęły się na długości kilku metrów. Już ich niestety nie ma. Została tylko czerwona porzeczka.
Ale pyszności naszykowałaś!!
Buziaki Porzeczkowa Maniaczko :)
Ada - też wariatka :)
Madziu dobrze, że się pojawiłaś:)
OdpowiedzUsuńCzarna porzeczka pychota, ja czekam na dostawę z Mazur i też dżemiki będę smażyć:) O tej karajance pisałaś w zeszłym roku i od tego czasu piekliśmy tylko ją, zamroziłam trochę porzeczek i w zimę jak znalazł. Wczoraj też ją piekłam na swoje urodziny tylko z czerwoną porzeczką, ale ona jest pyszna w każdej wersji:)
Buziaki ślę:)
u mnie również porzeczka!i inne wariacje na ten sam temat;)) było już drożdżowe,dziś jest jogurtowe,a na dniach zabieram się za dżemy,bez sztucznych ulepszaczy rzecz jasna;))
OdpowiedzUsuńusciski!
Ja również uwielbiam czarną porzeczkę ale tylko przetworzoną,nie wiem dlaczego ale taka prosto z krzaczka mi nie smakuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Violinowo - ja też wolę tą przetworzoną choć niestety wówczas traci prawie całą zawartość witaminy C, w surowej postaci jemy tylko z kefirem w formie koktajlu.
UsuńMonika - wiesz, że mi nigdy przenigdy w życiu nie wyszło ciasto jogurtowe!!! Zrobiłam kilka podejść do niby sprawdzonych przepisów i zakalec jak glina! Wolę drożdżowe i wszelkiego typu krajanki.
Bramasole - wszystkiego dobrego z okazji urodzin! Z czerwoną porzeczką też musi być pyszna:) Nie pisałam na blogu bo dużo się dzieje, głowa zajęta innymi sprawami teraz niż te blogowe:(
Drobiazgi Domowe - fajnie, że nas wariatek jest więcej, od razu raźniej! Dzięki, że napisałaś!!! buziaki przesyłam!
Ale pyszności z tej porzeczki! A ja właśnie też w porzeczkach siedzę, ale my mamy 4 krzaki więc roboty jest co niemiara. Robię głównie konfiturę, ale taką na szybki tylko zagotowane owoce ( bez wody) plus żelfix. Doskonały do tortów:) Pozdrawiam w ten upalny czas!
OdpowiedzUsuńPyszności, bardzo lubię czarna porzeczkę choc my oststnio zajadałysmy sie czerwona;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Slinka mi leci!! Przepadam za konfitura z czarnej porzeczki!!! Przepyszne kadry a racuszki upieke dzis na podwieczorek :) dziekuje za pomysl i przepis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMADZIU SIEDZE I ŁYKAM ŚLINE...CZ.PORZECZKI SUROWEJ NIE LUBIĘ:(((..TEN ZAPACH.... ALE PRZETWORY UBÓSTWIAM:)))))..JA SWOJE KRZAKI MUSZĘ ODNOWIC...STARUSZECZKI PRAWIE WCALE NIE MAJA OWOCÓW:(
OdpowiedzUsuńmadziu ja tez kocham cz.porzeczkę .ja zrobiłam konfiturę z jagodową iteż bez tych ulepszaczy pracochłonne ,ale warto bo naturalne .Pozdrawiam ciepło .
OdpowiedzUsuńNie no zostaję u Ciebie, oczy się najadły i napatrzyły aż ślinka mi pociekła. Ciekawe rzeczy robisz i smakowite i mam chęć wypróbować przepisy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzarna porzeczka - uwielbiam i smak i kolor i zapach, pod każdą postacią.
OdpowiedzUsuńJesteś inspiracją pomysłów.
Pozdrawiam:)
Witaj Madziu!Przed chwilą wróciłam z działki ,zrywałam czarną porzeczkę.Mam wiaderko 5 litrowe.
OdpowiedzUsuńBędę robić galaretkę.Z kolejnego zbioru zrobię dżemik.
Na działce mam 12 krzaków więc muszę się spieszyć bo są dojrzałe i już zaczynają opadać
jaga - ależ ilości zebrałaś! Jestem bardzo ciekawa tej galaretki, mam nadzieję, że zdradzisz przepis:)
UsuńBaloska - dziękuję:)
Atina, próbuj, zachęcam szczerze bo sama próbuję:)
Aneta - u mnie moja Mama zajmuje się jagodami, głownie soki, pozdrawiam:)
Qrko - prześwietlić trzeba krzaki, ja w tym roku wycięłam stare pędy.
Dita, Justyna - dziękuję!
Zrobiło mi się raźniej, gdy przeczytałam Twojego posta - sądziłam, że tylko ja w ponad 30-stopniowym upale smażę konfitury i piekę ciasto ... Hi, hi, jest nas więcej :) U mnie na razie ostatnie truskawki poszły do garnka, a po porzeczki mam nadzieję jechać jutro. W tym roku wyjątkowo ładnie obrodziły, co widać na bazarach, ale co swoje, to swoje :) Uwielbiam ich smak, kolor, zapach, a nalewka na pewno przypadnie Wam do gustu - u mnie wszyscy znajomi bardzo ją sobie chwalą :) Przepis na ciasto z płatków owsianych jest świetny - kopiuję :) Udanego popołudnia, nie tylko w kuchni :)
OdpowiedzUsuńO matko jedyna!Madzia, Ty normalnie zwariowałaś! w takie upały:-)))) Ale Cię podziwiam! Ja w kuchni teraz przebywam tylko jak muszę...nie mam zapału coś w tym roku do przetworów:-( nie mam dostępu do domowych owoców, te rynkowe jakieś takie nieładne, a i drogie:-( Podziwiam Ciebie i to bardzo:-))Ja również uwielbiam konfitury z porzeczki, także podzielam Twoją miłość w 100%:-) Cieszę się, że napisałaś nowy post:-))) Pozdrawiam Cię z całego serca i na dniach odpiszę:-) buziaki!
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do Twoich zachwytów nad czarną porzeczką. To moje absolutnie ulubione owoce. Nasze " dochodzą" za jakieś dwa dni będą gotowe. A wtedy się zacznie! I wszystko będzie w soku czarnoporzeczkowym:-)))
OdpowiedzUsuńAle smakowicie się zrobiło. Ja wypiekami najadłam się swoimi, bo też w ten upał się katuję i piekę, ale na soczek miętowy mam chęć.
OdpowiedzUsuńkatesz, polecam napój miętowy:)
UsuńAsia i Wojtek - udanych zbiorów! Ja na sok też mam wielką ochotę, dziś robiłam nalewkę.
Olu - masz rację, to co w sklepie nie zawsze najwyższej jakości ale szukać trzeba, choćby na jakimś małym bazarku jak piszesz. Czekam na Twojego maila:)
Doranma - ale się cieszę, że napisałaś - wiedziałam, że nie jestem sama! Krajankę upiecz na pewno, nie zawiedziesz się:)
Jak miło się czyta takie wpisy :) Ja też nie zrażam się upałami i produkuję słoiczki.
OdpowiedzUsuńAle czarna porzeczka jeszcze u mnie nie gościła - czas to zmienić.
I też uważam, że takie przetwory to świetny prezent.
Gorąco polecam też przyklejanie etykiet mlekiem.
Opis tutaj:
http://www.wielkiezarcie.com/article54315.html
jujama - rewelacja te etykietki! Dzięki za inspiracje, w życiu bym nie wpadła na to, że mlekiem też można!!!
Usuńdziękuję, pozdrawiam i zapisuję stronkę!
Ja wymiękłam! Istny porzeczkowy zawrót głowy. Coś pięknego. Pięknie pokazane. Piszesz tak, że chce się wniknąć w to wszystko:-) Pycha.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie wróciłam z ogrodu i zerwałam czarną porzeczkę z krzaka jednego bo idzie burza i owoce by mi opadły. Zasypię cukrem i poczekam do jutra. Ja też w taki sposób ozdabiam szklanki, tylko w tym upale solą morską. Przy piciu jest świetny posmak mięty i cytryny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSame pyszności, aż ślinka cieknie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Magdziu! Jesteś niesamowita, ale jednocześnie szalona. Jak zobaczyłam kostki lodu z miętą... zwątpiłam. Za każdym razem zachwycam się relacjami z Twoich kulinarnych przygód. Jak to robisz, że przy gotowaniu, pieczeniu itd. jest u Ciebie tak czysto?
OdpowiedzUsuńOj Aniu, nie chciałabyś widzieć jak wyglądają te zakątki kuchni, które nie są ujęte na fotkach:) To tylko mały fragment rzeczywistości, którą widzisz:)
Usuńbuziaki,
Smakowicie to wszystko wygląda!
OdpowiedzUsuńJa mam pytano nieorientuje się Pani czy ktoś robi wianuszki ze zboża?może jakaś znajoma blogerka:) Poluje od dłuższego czasu i niestety nie trafiłam na taki.
Anonimowy, dziękuję:) Nie mam pojęcia odnośnie wianuszków ale w aktualnym numerze Sielskiego Życia jest krótki kurs jak wianki i serduszka takowe robić, może spróbujesz?
Usuńpozdrawiam,
Ale Cudnie aromatyczny post:-) Madziu aż czuję zapach tych porzeczek skąpanych w lipcowym słońcu...Uwielbiam ten aromat i zawsze szukam go w perfumach...Buziaki porzeczkowe posyłam:-*
OdpowiedzUsuńmuszę się przyznać, że mnie zaskoczyłaś...porzeczka kojarzy mi sie tylko z kompotem, nie jest to mój ulubiony owoc i z wielkim zainteresowaniem przeczytałam Twój post:) może i ja się skuszę na tą krajanakę??? albo na racuszki??? świetny blog i cuuuudne zdjęcia, gratuluję świetnego bloga:)Marta
OdpowiedzUsuńAle pyszności! :) Śliczne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za udział w moim candy.
Pozdrawiam!
M.
Witaj, zajrzałam przypadkiem i od razu wpadłam na Twój post porzeczkowy :) jakbym czytała o sobie :)
OdpowiedzUsuńmuffiny były, wino i nalewka nastawione a dzis pierwszy dzień smażenia marmolady :) (też mam w planach wykorzystać ją jako prezenty świąteczne ) :)))
Pozdrawiam serdecznie :)
Uwielbiam kruche ciasto z czarną porzeczką, nie każdy za nią przepada, ale ja uwielbiam jej charakterystyczny smak i zapach. Pięknie opakowałaś swoje przetwory - mogą być świetnym prezentem
OdpowiedzUsuńmiłego tygodnia
Marta
czarną porzeczkę kocham od dzieciństwa ,rosły ogromne krzaki u dziadków w ogrodzie..cudne Twoje są przetwory i smakowite zdjęcia :) A z nalewek polecam Casis,przepis są w necie :).Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiasto wygląda przepysznie. Jestem U Ciebie po raz pierwszy i jestem zachwycona Twoim domkiem. Jest tu przepięknie. Na pewno będę zaglądać do Ciebie systematycznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mojego domku
Ale pięknie u Ciebie!!!:) ja też uwielbiam czarną porzeczkę:) niesamowity post i taki orzeźwiający:)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia ślę i zapraszam do siebie
Kradnę pomysły:) przyznaję się:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia porzeczkowe, są tak soczyste, że mimo iż za dżemem porzeczkowym nie przepada to ten Twój bym palcami jadła:)
pozdrawiam
Agnieszka
dzięki:)
UsuńMadziula przyszła mi dziś nowa WC a tam Twój domek:) Juz po pierwszym zdjęciu tarasu poznałam Twoje słoneczko:) Piękne zdjęcia, piękny domek i piękna rodzinka:) A historia z obrączką niezła..
OdpowiedzUsuńbuziaki ślę
Bramasole, dziękuję, nawet nie wiesz jak się cieszę, że się w końcu opublikowała:)
Usuńzaraz jakiegoś posta napiszę na ten temat:)
buziaki!
Matko, i znów się ślinię :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
A ja sobie wlasnie myslalam, co zrobic z mojej czarnej p.Wpadlam do Ciebie i juz wiem :) bardzo dziekuje :)))
OdpowiedzUsuńHallo!
OdpowiedzUsuńPrzypadkiem (jak to zawsze bywa) wpadlam do Ciebie,bardzo interesujacy blog,piekne zdjecia....
Zostane na dluzej jesli pozwolisz :)
Milego dnia:))
Przepiękny ten Twój blog :-) kocham czarną porzeczkę też :-)
OdpowiedzUsuń