Na całego pochłonęło mnie...jak to się u nas godo "sztrykowanie":)
Od ostatniego razu minęło kilkanaście lat bo były to czasy podstawówki. Sztrykować nauczyła mnie Mama a zapałałam nową miłością do tego nader uspajającego zajęcia dzięki mojej serdecznej Koleżance:)
Moje umiejętności oscylują w granicach podstawowych ale radość jaką się odczuwa po pierwszysch udanych wyrobach jest nieoceniona:)
Usztrykowałam po raz pierwszy w życiu papućki dla dziecka:) Będzie to podarek dla pewnego Dwulatka:) Kolejne się już sztrykują. Pozdrowienia!
Madziu....cudności.Jak Ty juz się za coś zabierzesz to po prostu...Cała Ty. Sciskam i całuję mocno (mam nadzieję że już wkrótce nie tylko wirtualnie :)). Kasia
OdpowiedzUsuńwow super sa. z drutami jak z jada na rowerze
OdpowiedzUsuńZaraz zaraz, przecież ja znam ten domek!;) Pięknie mieszkacie, systematycznie zaglądałam do waszego dziennika, a teraz mogę podglądać na bieżąco - ta forma zdecydowanie bardziej mi odpowiada;) Cieszę się, że tu trafilam i pozdrawiam - sunsette/amonite
OdpowiedzUsuńHej Madziu:)
OdpowiedzUsuńPapućki cudowne, zapewne nie zdziwi Cię to że takowe Papućki kojarzą mi się także z moim dzieciństwem.Takie cudności ( no niestety bez takich uroczych grzybków) sztrikowała mi moja kochana babcia. A jak się w nich śłizgało na wypastowanej podłodze......ziuuuu
pozdr&podziw