Obserwatorzy

niedziela, 27 listopada 2011

Radość otrzymywania, dawania i oczekiwania...

Hej Dziewczyny! Dzisiejszy mój monolog będzie przydługawy ale MUSZĘ:)
Jakoś tak zupełnie przypadkowo a jednocześnie dokładnie w czasie bo dziś pierwsza niedziela Adwentu, temat dzisiejszego postu nawiązuje do RADOŚCI otrzymywania, dawania i oczekiwania:) A powodów do owej radości uzbierało się sporo w ostatnich dniach - dziś rozpoczyna się najpiękniejszy czas w roku oczekiwania na Boże Narodzenie.  Wczoraj wymodziłam wieniec adwentowy wykorzystując nasze własne rajskie jabłuszka w kolorze żółto-zielonym a tym samym odbiegając nieco od tradycyjnych czerwonych barw charakterystycznych dla tychże wianków (wersję z czerwonymi jabłuszkami przerabiałam w zeszłym roku:)  Rajska jabłoń -odmiana Winter Gold posadzona została jakieś pół roku temu ale już zdążyła obsypać się pięknymi maleńkimi owocami, które gdyby nie ja wisiałyby sobie na gałązkach przez całą zimę ku uciesze okolicznego ptactwa.


Poza tym po raz któryś z rzędu, zupełnie bezinteresownie i ze sporą nawiązką zostałam obdarowana przez nasze blogowe koleżanki:) Jakiś czas temu zamówiłam sobie u Qrki dość pokaźnych rozmiarów tabliczkę z nr 13. Beatka nie dość, że sprezentowała mi ową tabliczkę (wykonaną z pokrywki od garnka!) to jeszcze przesłała mi cudną zawieszkę z lawendą w środku i woreczek z moim monogramem. Bardzo mnie to wzruszyło, bo nikt jeszcze nigdy nie wyhaftował dla mnie mojego monogramu. Beata, dzięki jeszcze raz!!!

Zaledwie kilka dni temu otrzymałam kolejną przesyłkę, znów absolutnie bezinteresownie od Lucy, z którą nawiązałam bardzo miłą znajomość dzięki nasionkom aksamitek:) ale tego wątku nie będę już dalej rozwijać:)
Lucyna przesłała mi własnoręcznie uszyte "osobiste" serce, konika Dala i jeszcze kilka pięknych szablonów - naklejek z napisami retro, które na pewno wykorzystam na wiosnę! Dziękuję dziewczyny bardzo, bardzo, bardzo tym bardziej, że ja nigdy nie brałam udziały w żadnym Candy a zostaję obdarowywana przez Was po prostu z potrzeby serca:)

Z wielką przyjemnością dołączam także do akcji Facebook'owej, którą to wiele z Was już umieściło na swoich blogach:

"Zdecydujmy się na kupno prezentów Bożonarodzeniowych od drobnych przedsiębiorców, ze sklepu z rękodziełem, od sąsiada, który robi wszystko, aby utrzymać swój sklepik, od przyjaciółki, która wytwarza niepowtarzalne rzeczy, od tego, który oparł się globalizacji w naszych okolicach... Zróbmy tak, aby nasze pieniądze dotarły do zwykłych ludzi, którzy ich potrzebują, nie do firm międzynarodowych i wielkich przedsiębiorców, którzy płacą zbyt mało swoim pracownikom i przemieszczają firmy w inny koniec świata... robiąc tak więcej osób będzie mogło przeżyć szczęśliwe Boże Narodzenie. Jeśli się zgadzasz, skopiuj to i wklej na swojej tablicy."

Mimo, że nigdy nie korzystałam z usług Facebook'a (nie śmiejcie się, to prawda) to ta właśnie akcja przemawia do mnie baaaardzo i podpisuję się pod nią obiema rękami. Powyższe przykłady najlepiej świadczą o tym jakie mamy talenty więc dlaczego by ich nie wykorzystać i zamiast pójść na łatwiznę do kolejnego centrum handlowego wykonajmy coś sami, choćby najmniejszy drobiazg.  Jeśli nie potrafimy   zakupmy coś u ludowego twórcy, znajomej, sąsiadki. Takie prezenty zrobione szczególnie przez dzieci są bezcenne a radość obdarowywania podarkami handmade przeogromna:)
Żeby nie pozostać gołosłowną prezentuję co popełniłam w ostatnim czasie dla najbliższej rodziny i serdecznych koleżanek:
- kartki urodzinowe (wzór - klik)
  - pisałam powyżej, że obecny czas to dla nas czas radosnego oczekiwania ale nie tylko na zbliżające się święta ale także na narodziny małej Marty, która ma się urodzić w naszej bliskiej rodzinie lada dzień. Na tą niewątpliwie cudną okoliczność uszyłam mały dziewczyński komplet (cieszę się z tego ogromnie bo w końcu mogę poszaleć z kolorami z goła innymi niż niebieski:) Stąd wszystko słodko różowe i nie wiem kiedy mi przejdzie:) Poszewka na poduszkę, woreczek na przydasie dla maleństwa i mała Matrioszka:)
To nie wszystko co udało mi się gdzieś w międzyczasie poszyć, wciąż się uczę, wciąż mnóstwo błędów (nie sądziłam np. że wypychanie maskotek watoliną jest takie trudne!) ale radość z tworzenia takich drobnostek właśnie dla innych jest ogromna.
Radosnego przeżywania okresu Adwentu, dziś zapalamy pierwszą świecę!
Do następnego!






poniedziałek, 14 listopada 2011

Wygraliśmy!

Zupełnie niespodziewanie zdobyliśmy pierwsze miejsce w ogólnopolskim konkursie fotograficznym zorganizowanym przez Pracownię Projektową Dobre Domy, o czym poinformowano nas już blisko dwa tygodnie temu:)
O konkursie dowiedzieliśmy się przez przypadek a co za tym idzie zgłosiliśmy się bez specjalnego przygotowania przesyłając zdjęcia jakimi dysponujemy z okresu budowy oraz aktualnych aranżacji nie licząc zbytnio na jakiekolwiek miejsce (tym bardziej pierwsze!) wiedząc jaka jest konkurencja i że w poprzednich edycjach wygrywały raczej domy utrzymane w stylu nowoczesnym.
Jak piszą sami organizatorzy: 
"W konkursie mogły wziąć udział wszystkie osoby, które budują bądź już zbudowały dom według projektu naszej Pracowni. Jury podczas przyznawania nagród zwracało szczególną uwagę na zgodność z projektem, nowatorstwo, aranżację zdjęć oraz pomysłowość. Doceniliśmy również cykle zdjęć, ukazujące dokładny postęp budowy domu."

Toteż i my wzięliśmy udział i wygraliśmy ku naszemu ogromnemu zdziwieniu:) Szczegóły konkursu tutaj - na stronie Pracowni umieszczono jedynie kilka z nadesłanych przez nas zdjęć.
Ten właśnie projekt domu Słoneczko zakupiliśmy blisko 6 lat temu i po kilku niewielkich zmianach przystąpiliśmy do jego realizacji co od momentu wbicia pierwszej łopaty w ziemię do wprowadzenia zajęło nam rok.
Wszystkim szukającym skromnego, małego, przyjaznego i co najważniejsze w miarę taniego projektu domu - szczerze polecamy Słoneczko:)
To chyba na tyle mojego chwalipięctwa dzisiaj ale nie ukrywam, że jest nam bardzo miło i że jesteśmy absolutnie zaskoczeni:)
Pozdrawiam serdecznie,





środa, 2 listopada 2011

Nowości w jesiennym ogrodzie

Tegoroczna jesień jest niebywale piękna a łaskawa aura sprzyja pracom na zewnątrz domu.
Właśnie dzięki tej dobrej pogodzie udało nam się jeszcze na przełomie września i października postawić w końcu drewnianą olchową wiatę pod samochody. Wiata powstała w dwa dni za sprawą prężnej ekipy górali z samego Koniakowa:) Pan Góral, który wiatę ową stawiał rzeźbił oniegdyś moją maselniczkę i strugał stołeczek dla Franka. Ot taki wszechstronnie uzdolniony chłopina:)
 Wiata w tle, do niej prowadzi widoczna na zdjęciu ścieżka, a na jej obrzeżach chciałam Wam pokazać bajecznie przebarwiające się właśnie o tej porze roku berberysy i winobluszcze
 
 
 
 
  
 
 Po jednej stronie podjazdu do wiaty założyłam planowane od dawna wrzosowisko. Nie jest to na dzień dzisiejszy nic spektakularnego bo wrzosy malutkie ale mam nadzieję, że może w przyszłym roku (o ile nie przemarzną:( będzie bardziej kolorowo. Przed wrzosami na pierwszym planie wrzośce kwitnące na wiosnę, za nimi cisy a pomiędzy nimi wszystkimi zakopałam niedawno cebulki tulipanów:) 
 Pomiędzy pasem z wrzosami a berberysami po przeciwległej stronie stoi sobie owa wiata
 
 Co roku jesienią zbieram także swoje nasionka, te które podaję na fotkach to już od ponad 4 lat moja własna produkcja: poniżej suche nasiona aksamitek
 
  Nasturcje, za nimi malwy:)
 Cynie
 blisko 100 cebul mieczyków 
 Co by nasiona wszelakie nie plątały się po domu w najróżniejszych foliowych reklamówkach, jak to było do tej pory:( uszyłam stosowne wory i woreczki z resztek starego lnu.
 
 
 
 A jesień nadal u nas urocza, wczesnym rankiem otula okolicę pierzynką z gęstej mgły
 
a za kilka godzin bije w oczy intensywnością barw - droga do naszego lasu 


Ciepłe jesienne pozdrowienia ślę i dziękuję za wszystkie życzenia urodzinowe dla naszego Franciszka:)
Do następnego!