Obserwatorzy

niedziela, 23 października 2011

Cztery lata temu....

Tamtej nocy nie zmrużyłam oka. Jakbym mogła skoro czekałam na Niego już od tak dawna a moment spotkania był już tak bliski. Poza tym piekielnie bolało...
Tamtego ranka świt był taki jak dziś, pierwsze promyki słońca zaglądały do naszych okien i rzucały blade światło na wnętrza. Dziś mogłam to uchwycić, wówczas nie było już czasu, byliśmy w drodze....
Była 5.30 nad ranem.





Narodził się dokładnie w wyznaczonym terminie, w samo południe, w dzień wyboru Karola Wojtyły na Papieża:)

A dziś kończy cztery latka, czas ten upłynął niesłychanie szybko i choć nieraz moje doświadczenie macierzyństwa bywało trudne ten mały człowieczek raz na zawsze zmienił nasze życie i uczynił je pełniejszym. Mówiąc bardziej dosadniej: jest SENSEM naszego życia:)

Z tej okazji mój cały dzisiejszy wpis (jak się pewnie już zorientowałyście grubo po czasie ale dopiero teraz powoli się ogarniamy z weekendowych spotkań z rodziną i przyjaciółmi).
Na okoliczność urodzin upichciłam co następuje:
Szarlotka w marcepanowym cieście obłędna w smaku lecz nieco pracochłonna (ale warto!)

Poczyniłam kilka jabłkowych świeczek pozostając w temacie jabłek:)
W związku z tym, że urodziny Franka przebiegały w dwóch turach, na pierwsze birthday party stół udekorowałam w tonacji różowo-kremowej wykorzystując ostatnie kwitnące jeszcze u nas dalie i róże





Z myślą głównie o dzieciach upiekłam 2 rodzaje muffinek także z przepisów Dorotki.
Pierwsze mocno czekoladowe

 oraz piernikowe z jabłkami w środku a z czekoladową posypką.
  Dokładnie te same piekłam w ilości sztuk 40 do przedszkola Franka:)
 

Druga tura w aktualnych dyniowych klimatach:)





Z ostatniej naszej dyni upiekłam kolejne ciasto dyniowe ale tym razem korzystając z całkiem nowego przepisu, który znalazłam w najnowszym wydaniu drugiego numeru Sielskiego Życia (magazyn polecam, nowy na rynku, wychodzi raz na pół roku, trudno dostępny ale ciekawy i z pewnością przeznaczony dla miłośników wsi). Wracając do ciasta, absolutnie odmienne od mojego przepisu w poprzednim poście, lekkie, mocno migdałowe bo zamiast mąki, której jest w nim aż 4 łyżki:) ma sporą ilość mielonych migdałów.
Spróbujcie koniecznie:)


I chyba najbardziej wykwintny na tegorocznym urodzinowym stole - sernik chałwowy.
Na kruchym spodzie z ciasteczek digestive, z mocnym akcentem waniliowej chałwy bo jest jej w nim prawie pół kilo. Dodatkowo udekorowałam go pastylkami z gorzkiej czekolady.


Mimo, że nie przepadam z alkoholem po raz pierwszy w życiu zrobiliśmy w tym roku z Tomkiem nalewki: malinową z naszych malin ogrodowych i aroniową. Są tak dobre, że na owym pierwszym razie chyba się nie skończy:)
Oczywiście nie zabrakło także tzw. konkretów ale o nich już pisać nie będę bo gotowanie niestety nie sprawia mi już takiej ogromnej radości jak pieczenie choć liczę na to, że może kiedyś się poprawię w tym względzie:) Póki co żegnam się z Wami znów na jakiś czas bo w pracy mamy istne szaleństwo i czasu brak na cokolwiek. Dziękuję za Wasze komentarze pod poprzednim postem i za częste odwiedziny!

Do następnego!



poniedziałek, 3 października 2011

Dyniowo i szyciowo:)



Wiem, że jestem monotematyczna ale my naprawdę się zadyniowaliśmy i poważnie się zastanawiam nad tym czy aby w przyszłym roku nie wydzierżawić kawałka pola za naszym płotem od szanownych sąsiadów gdyż owe banie wyłażą daleko poza naszą działkę a jakiekolwiek próby przemieszczania łodyg powodują ich szybkie pękanie:( 
Póki co takie ilości trzeba jakoś przerobić więc przyrządzamy je na różne sposoby albo rozdajemy znajomym.
Niedawno zasmakowaliśmy w wilgotnym cieście dyniowym, który zrobiłam wg. przepisu mojej Mamy na ciasto marchewkowe zastępując rzecz jasna marchewkę właśnie dynią. Jeśli macie ochotę podaję przepis, który ZAWSZE wychodzi:)
Ciasto dyniowe (lub marchewkowe)
Składniki:
4 jajka
1,5 szklanki cukru
3 szklanki mąki pszennej
2 szklanki startej surowej dyni - dynię trochę odsączyć (bądź marchewki)
1 szklanka oleju
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1-2 łyżeczki cynamonu (ja dodaję jeszcze 1 łyżeczkę przyprawy do piernika)
opcjonalnie: garść rodzynek, orzechów.
Wykonanie:
2 jajka całe i 2 żółtka utrzeć z cukrem stopniowo dodając olej i mąkę wymieszaną z sodą, proszkiem i przyprawami (ja wszystko mieszam mikserem do momentu dodania 3 szklanki mąki, później już mieszam ręcznie bo ciasto jest bardzo gęste i mikser nie daje rady:( Do masy dodajemy na sam koniec stratą dynię lub marchewkę i bakalie. 
Ciasto wylewamy do formy prostokątnej i pieczemy ok. godziny w temp. 180 stopni.
Polecam:)
Ostatnimi czasy udało mi się także trochę poszyć. Wciąż odczuwam niedosyt w tej materii bo mam wielką chęć poćwiczyć z maszyną ale cierpię na chroniczny brak czasu:(
Z materiałów, które w wakacje zakupiłam w Czechach (swoją drogą w samym centrum miasta obok salonów firmowych światowych marek znalazłam trzy sklepiki w stylu PRL-owskim z taką ilością przepięknych materiałów, że ...... nie będę pisała co się działo:) za naprawdę niewielkie pieniądze.

Frankowi do kompletu pościeli, który uszyłam jakiś czas temu brakowało jeszcze małej poduszeczki. Powstał jasiek - ptaszka wyhaftowałam wg. wzoru, który posiadam dzięki uprzejmości Izy:)



Usztrykowałam jeszcze jesienne papućki dla Franka, na fotce już trochę zmechacone bo i taka włóczka i on sam szaleje w nich utrzymując, że jeździ na nartach:)
To tyle na dziś, pozdrawiam serdecznie i do następnego!