Obserwatorzy

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Relacja z postępów prac nad książką i spotkaniach z Blogerkami:)

Skończyłam piec! W piekarniku spędziłam ostatnie 3 miesiące, prawie codziennie piekłam po 2-3 rodzaje ciasteczek, zużyłam tony masła, mąki, jajek, cukru, ... spaliłam czoło wyciągając gorące blachy z rozbuchanego piekarnika bo nie miałam czasu zamknąć drzwiczek ... niejednokrotnie z Kaliną na rękach.
Upiekłam blisko 2 tysiące maleńkich cieszyńskich ciastek i sądziłam, że po tym maratonie będą miała dosyć. Miałam na jeden dzień. Następnego znów powyciągałam blachy:) Chyba jestem uzależniona:)
 
Dziś w studiu fotograficznym zrobiliśmy ostatnie ujęcia ciastek. Nad stylizacjami pracowałam wiele dni, łyżki, ściereczki, miseczki i inne świąteczne gadżety leżały porozkładane w salonie od miesiąca ...wszystko to dziś łącznie z choinkami przewieźliśmy do studia. Połowa pracy za nami.
 


Codziennie wieczorami, czasem nocami pracuję nad tekstem, przepisuję przepisy, przygotowuję pomysły na dekoracje, które samodzielnie możemy wykonać w domu do kolejnej sesji, terminy mnie gonią i powoli zaczynam czuć presję czasu. Mimo to praca nad tym projektem to właściwie sama przyjemność, mam świetnego fotografa i grafika, którzy czytają w moich myślach. Wiem, że książka będzie piękna:) 
A pozostając jeszcze w temacie fotografii niedawno udało mi się wygrać konkurs fotograficzny organizowany przez Retro Feelings na zdjęcia ulubionych wypieków, zgłosiłam rzecz jasna moje ciastka:) Dziękuję pięknie Haniu i Roksano za cudną przesyłkę:)
Na potrzeby sesji fotograficznych do książki musiałam zaopatrzyć się w wiele kuchennych, świątecznych akcesoriów, marzył mi się fartuszek w czerwoną kratkę, z falbankami:) Z pomocą przyszła Agnieszka z bloga Pod moim niebem, której szycie podziwiam od dawna. Jak się okazało mieszkamy dosyć blisko od siebie, a spotkałyśmy się przy okazji imprezy regionalnej Oscypek Fest w Żywcu, gdzie Agnieszka pokazywała razem z siostrą swoje cuda. Bardzo się cieszę, że Cię poznałam i podziwiam Twoją pasę szycia:)
 
Na imprezy regionalne staramy się w miarę możliwości jeździć często bo wspieramy polskie rękodzieło i polskich rzemieślników jednak wspomniana impreza w Żywcu jak dla nas to wielka klapa. Gdyby nie fakt, że byłam umówiona tam z Agnieszką, żałowałabym wyprawy - na ogromnym placu oprócz 3-4 stoisk z rękodziełem i 2 budek z oscypkami nie było nic co miałoby cokolwiek wspólnego z regionalizmem. Jak obie stwierdziłyśmy, było kiczowato, tandetnie, z muzyką pop w tle i niezliczoną ilością karuzel rodem z Wesołego Miasteczka. Nie mam nic przeciwko karuzelom ale takowych mamy mnóstwo w okolicy, chociażby w niedalekim Chorzowie jednak jadąc na imprezę regionalną oczekujemy chyba czegoś innego... Poza tym pobierano niemałe opłaty nie tylko za parking ale również za wstęp co uważam za niepoprawne jeśli imprezę organizuje miasto - może dlatego było tam tak mało ludzi... Zdecydowanie nie warto było jechać, w porównaniu np. do Dni Kultury Beskidzkiej podczas których nie starcza dnia by wszystko zobaczyć, a w uszach jeszcze przez kilka dobrych dni gra skoczna góralska muzyka, Oscypek Fest będzie kojarzył nam się raczej negatywnie.
Za to bardzo, bardzo, bardzo pozytywnie będzie mi się kojarzyło spotkanie z naszą blogową koleżanką Izą i jej rodziną z bloga Domowy zakątek. Do tego spotkania przymierzałyśmy się już kilka razy od chyba roku, w końcu się udało, dzięki Izie:) Tak jak myślałam, czytając jej blog czy słysząc jej ciepły głos w słuchawce - jest niesamowicie serdeczną, piękną dziewczyną, tak samo ciepli są jej mąż i dzieci. Nasi chłopcy fajnie się ze sobą dogadywali, a Kalinka była wynoszona za wszystkie czasy:) Iza - dziękuję za to spotkanie i za Twoją pomoc do moich sesji zdjęciowych:)! Tak sobie teraz pomyślałam, że tak jak kolorowa jest Twoja kuchnia taka jest i Twoja dusza:)
Spotkanie z Agnieszką, Izą czy kiedyś z Asią z Green Canoe to zawsze dla mnie wielkie przeżycie  rozmawiać z kimś kogo się najpierw czyta, widzi, poznaje poprzez pasje, którymi dzieli się na swojej stronie, a potem spotyka w realu. Nie rozczarowałam się podczas żadnego z tych spotkań, mam nadzieję, ze nie ostatnich.
To tyle, zabieram się za rozpakowywanie stosów kartonów i reklamówek po sesji. Jutro zaczynam namiętnie zapisywać kolejne strony mojej książki:)
Do następnego!

ps. zapomniałam dodać, że w najbliższą niedzielę, w "moim" mieście Cieszynie odbywa się
I Cieszyński Jarmark Piastowski, na którym po raz pierwszy wystawiać się będzie ponad 30 artystów rękodzielników prezentujących swoje prace. Impreza będzie miała miejsce na samym Rynku w Cieszynie, wstęp wolny:)
Do zobaczenia zatem!
     - czytaj więcej tutaj