Obserwatorzy

wtorek, 16 października 2012

O jadalnych prezentach

"To jak narkotyk. Im więcej wypiekasz ciasteczek, tym bardziej wydłużasz listę osób, którym chcesz je podarować (...)"

Sigrid Verbert, Smakowite Prezenty 2012
 
Z tym wpisem miałam wstrzymać się do bardziej realnego okresu przedświątecznego ale obserwując ilość przepisów na ciasteczka bożonarodzeniowe kopiowanych z bloga każdego dnia domyślam się, że zapotrzebowanie na wypróbowane, dobre przepisy na drobne domowe ciasteczka jest ogromne:) Poza tym w grudniu na pewno będę na jakiś czas poza zasięgiem blogowego życia a z tematem dzisiejszego posta nie można czekać:)
Wszystkim tym, którzy są uzależnieni od pieczenia ciasteczek albo chcieli by spróbować swoich sił w tym nader pasjonującym zajęciu i uczynić jeszcze z tego miłą formę prezentu polecam dziś dwie pozycje, które zauroczyły mnie przede wszystkim cudnymi zdjęciami - przyznam się, że to jest główna przyczyna dla której przeważnie kupuję książki kucharskie.
Na fotce poniżej "Dekorowanie ciast, ciasteczek i tortów" Annie Rigg, photos by Kate Whitaker - zyskała światowe uznanie za swoje fotografie potraw, które pojawiły się w wielu publikacjach na całym świecie a są to naprawdę urzekające kadry:)
  
 
 Pozycję tą zakupiłam dosyć drogo w Empiku aby zaledwie kilka dni później natknąć się na nią za całe 9zł w jednym z hipermarketów, stąd zachęcam aby najpierw tam zajrzeć. W tej niedużej książce znajdziemy wiele cennych porad odnośnie przygotowania własnych lukrów, kremów, podstawowych bazowych przepisów na masy, glazury czekoladowe, pierniczki i wiele wiele innych. Niedawno na prośbę Franka o czekoladowe ciasteczka wypróbowałam jeden z przepisów, którym z chęcią się dzielę bo ciasteczka pyszne w smaku i dłuuuuuugo świeże! Poza tym ciasto można przygotować o wiele wcześniej a później już tylko upiec i udekorować.
Czarno-białe ciasteczka
(przepis z "Dekorowanie ciast, ciasteczek i tortów" by Annie Rigg)
175 g mąki
50g kakao 
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
szczypta soli
125g miękkiego masła
225g cukru pudru
1 ubite jajko
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego

Do dekoracji:
1 porcja glazury czekoladowej
100g posiekanej białej czekolady

Glazura czekoladowa
 300g posiekanej ciemnej czekolady
2 łyżeczki oleju słonecznikowego
Czekoladę i olej umieść z żaroodpornej misce i rozpuść w kąpieli wodnej. Mieszaj aż składniki się rozpuszczą i odstaw na chwilę do ostudzenia.

Mąkę, kakao, proszek do pieczenia, sodę i sól przesiej do mąki.
Ucieraj mikserem masło i cukier, aż otrzymasz lekki krem. Dodaj ubite jajko i wanilię, wymieszaj. Wsyp przesiane suche składniki i znów wymieszaj. Delikatnie i szybko zagnieć ciasto, uformuj płaski dysk, zawiń w folię i włóż do lodówki na kilka godzin aż stwardnieje.*

Rozgrzej piekarnik do 180 stopni.  Oprósz stolnicę mąką, rozwałkuj ciasto na grubość ok. 3mm i wycinaj wybrane kształty. * Piecz na środkowej półce ok. 12-15 min lub do czasu aż będą chrupkie. Odstaw na kratkę do ostudzenia.
Aby udekorować ciasteczka rozpuść białą czekoladę w kąpieli wodnej. Za pomocą łyżeczki nalej na każde ciasteczko najpierw glazurę z ciemnej czekolady a następnie kilka kropel (np za pomocą szprycy lub zwykłej małej łyżeczki) białej czekolady. Czubkiem drewnianego patyczka rozsmaruj białą czekoladę tak by powstały efektowne wzory Pozostaw do ostygnięcia.
Jeśli lubicie samo dekorowanie ciasteczek to zaręczam, że ta forma z biało ciemnymi esami floresami zrobi niesamowite wrażenie na Waszych gościach lub będzie wyjątkowym podarkiem dla bliskich, w którym widać włożone serce i pracę:)
*moje ciasto było dosyć lepkie ale dobrze stwardniało po 3h w lodówce.
 *W oryginale są to kółka różnej wielkości i tak powinno wg mnie zostać gdyż ciastka w trakcie pieczenia nieco się rozlewają przez co moje kształty z foremek, które użyłam straciły na swojej formie.

 
 Drugą pozycję kulinarną, którą polecam z czystym sumieniem zobaczyłam zaledwie kilka dni temu na blogu Trufli i wiedziałam, że już przepadałam! Kupiłam ją tak jak wspominałam najpierw dla zdjęć, ale gdy zaczęłam czytać przepisy wiedziałam już, że to jedna z najlepszych książek o ciasteczkach jakie kiedykolwiek miałam w rękach. Spodziewałam się, że ze względu na to, iż sama autorka jest belgijką przepisy będą odzwierciedlały kulinarne tradycje Belgów i o oryginalne składniki będzie trudno. Jednakże nie ma w niej nic z wymyślatych produktów, niedostępnych w Polsce albo dostępnych ale kosztownych. Są proste składniki, czasem tylko masło, mąka i cukier ale za to przepięknie podane z naciskiem na bycie słodkimi prezentami dla naszych znajomych. Książka przepięknie wydana, przejrzysta i propagująca to pod czym ja sama się podpisuję obiema rękami:
"Przygotowanie kulinarnych prezentów i obdarowywanie nimi jest równoznaczne z podarowaniem sobie samemu chwil relaksu, w której uspokajamy nasz umysł, wykonując proste czynności (...). Warto poświęcić swój czas, bo podarunki te będą niczym skromne tekturowe pudełeczko sprzed lat, przywołujące wspomnienia. (Nie słyszałam nigdy, żeby ktoś po latach dziękował za bombonierkę ze sklepu)."
(cytat z "Smakowite Prezenty, Sigrid Verbert, wyd. JEDNOŚĆ 2012)
 
Zaczęłam od pieczenia ciastek, którymi po raz pierwszy zajadaliśmy się z Tomkiem ponad 10 lat temu przebywając przez dłuższy czas w Szkocji, a ich maślany słodko-słony smak pamiętamy do dziś bo to chyba jedyne ciastka na świecie o tak wysokiej zawartości masła, czyli SHORTBREAD.
To jeden z tych przepisów, w których potrzebujemy 3 podstawowych składników, świetnie się zagniata tworząc zwartą plastyczną masę  - na tym etapie możemy zachęcić dzieci do pomocy, szczegóły poniżej:)
SHORTBREAD
(źródło - "Smakowite Prezenty" by Sigrid Verbert)
 350g mąki
210g masła
 140g cukru
2 łyżki mleka
pół łyżeczki soli 
Wymieszać cukier z mąką i solą i przełożyć wszystko na stolnicę Dodać miękkie masło i wyrobić delikatnie palcami. Dodać 2 łyżki mleka by ciasto się nie kruszyło za bardzo.
Włożyć na 2h do lodówki. Rozwałkować na mniej niż 1 cm i wykrawać kwadraty. Przełożyć na blachę z papierem do pieczenia i nakłuć widelcem. Piec w temp. 160 stopni przez około 30 min aż będą złociste.
Przepisów w tych dwóch pozycjach jest taki ogrom, że każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Takie nasze domowe wypieki możemy fajnie zapakować wedle upodobań, jeśli mamy czas robimy swoje pudełka, szyjemy np. świąteczne woreczki, rożki itd. Ja niedawno zakupiłam gotowe pudełka na ciastka, muffinki i duże ciasta w Tchibo ale w okresie bożonarodzeniowym chciałabym jednak sama coś jeszcze uszyć te poniżej są awaryjne, gotowe w razie nagłych wyjść do naszych znajomych:)


Mam już tak, że latem, kiedy robię przetwory z owoców sezonowych zawsze jakąś część przeznaczam na prezenty głównie z myślą o Bożym Narodzeniu. Są to prezenty rzecz jasna jadalne, które cieszą się zawsze powodzeniem. Zauważyłam też pewną prawidłowość, że prędzej czy później osoby obdarowywane własnoręcznie zrobionymi prezentami same takowe podarki zaczynają robić i ich to naprawdę wciąga:) Wiele już takich ciasteczek, dżemów, nalewek, miodu wróciło już do nas przy wielu okazjach:)
Kiedy trwał  u nas jeszcze sezon porzeczkowy zrobiłam kilka butelek nalewki porzeczkowej z wanilią z tego przepisu. Polecam recepturę, może przyda się na przyszły rok:)

To tyle na dziś, mam nadzieję, na jeszcze jeden wpis, potem nastąpi przerwa w prowadzeniu bloga.
Dziękuję Dziewczyny za Wasze komentarze, ciepłe telefony i maile:)
Do następnego i zachęcam Was bardzo, bardzo, bardzo do eksperymentowania z ciasteczkami! Choćby dla zapachu unoszącego się w kuchni, maślanych oczu własnego dziecka i nie tylko dziecka:) kiedy zajada się chrupiącymi ciasteczkami i własnej satysfakcji, że robimy coś dobrego:)
Buziaki!


wtorek, 9 października 2012

Jesienią szyje się więcej

Kiedy zimniej za oknem a dni stają się coraz krótsze zaczynam szyć. Czynność samego haftowania (gorzej z szyciem na maszynie...) bardzo mnie uspakaja, pozwala pozbierać myśli, zdystansować się na ile to możliwe wobec problemów, a uzyskany szybki efekt końcowy jest nader motywujący do dalszego działania:) 
Szyciowych zaległości mam sporo, zaczęłam od tych najbardziej pilnych - potrzebna mi była poszewka na jasiek, ta poniżej z motywem z jednej z książek, które kiedyś polecałam tutaj. Wpasowała się do kompletu pościeli  z czystej białej bawełny z maleńkim motywem tulipana w kolorze czerwonym.


Co roku kiedy zaczynamy sezon grzewczy większość ciepła z grzejników kumulowała nam się za długimi lnianymi zasłonami. Na ten okres potrzeba czegoś krótszego - powstały zatem krótkie zasłonki w drobne kropeczki nad którymi przyznam się szczerze nieźle się umęczyłam. Wyglądają na dziecinnie proste ale dla mnie, która nie ma większego doświadczenia w szyciu idealne wymierzenie wszystkich 18 szlufek było nieco męczące. Ale udało się:)


 
Komplet pościeli dla pewnej małej dziewczynki:)
  
Na połowę poduszki i poszewki na kołdrę wykorzystałam starą bawełnianą poszewkę z gotowymi już guzikami:)
 
Haft na poduszce
 
i na poszewce na kołdrę
 
a z resztek materiału uszyłam mały kwiatuszek na dekorację z sercem

 I ostatnia zaległa fotka z worka do stroju na gimnastykę dla Franka, którą uszyłam jeszcze gdzieś pod koniec sierpnia. Wszystkie ubranka, kredki, pisaki, piórnik, farbki, gumki i masę innych jakże niezbędnych w przedszkolu akcesoriów musieliśmy podpisywać pełnym imieniem i nazwiskiem, czy u Was Mam przedszkolaków też są takie wymagania? Rzeczy z materiału zatem podpisywałam drukując jego dane na specjalnym papierze do naprasowanek. Wycinanie literek zajęło mi o wiele więcej czasu niż uszycie całego worka z aplikacjami z filcu:(
To tyle na dziś, do następnego a będzie o kolejnej wnętrzarskiej przygodzie w naszym domu:)
Pozdrowienia ciepłe jesienne ślę!