Skończyłam piec! W piekarniku spędziłam ostatnie 3 miesiące, prawie codziennie piekłam po 2-3 rodzaje ciasteczek, zużyłam tony masła, mąki, jajek, cukru, ... spaliłam czoło wyciągając gorące blachy z rozbuchanego piekarnika bo nie miałam czasu zamknąć drzwiczek ... niejednokrotnie z Kaliną na rękach.
Upiekłam blisko 2 tysiące maleńkich cieszyńskich ciastek i sądziłam, że po tym maratonie będą miała dosyć. Miałam na jeden dzień. Następnego znów powyciągałam blachy:) Chyba jestem uzależniona:)
Dziś w studiu fotograficznym zrobiliśmy ostatnie ujęcia ciastek. Nad stylizacjami pracowałam wiele dni, łyżki, ściereczki, miseczki i inne świąteczne gadżety leżały porozkładane w salonie od miesiąca ...wszystko to dziś łącznie z choinkami przewieźliśmy do studia. Połowa pracy za nami.
Codziennie wieczorami, czasem nocami pracuję nad tekstem, przepisuję przepisy, przygotowuję pomysły na dekoracje, które samodzielnie możemy wykonać w domu do kolejnej sesji, terminy mnie gonią i powoli zaczynam czuć presję czasu. Mimo to praca nad tym projektem to właściwie sama przyjemność, mam świetnego fotografa i grafika, którzy czytają w moich myślach. Wiem, że książka będzie piękna:)
A pozostając jeszcze w temacie fotografii niedawno udało mi się wygrać konkurs fotograficzny organizowany przez Retro Feelings na zdjęcia ulubionych wypieków, zgłosiłam rzecz jasna moje ciastka:) Dziękuję pięknie Haniu i Roksano za cudną przesyłkę:)
Na potrzeby sesji fotograficznych do książki musiałam zaopatrzyć się w wiele kuchennych, świątecznych akcesoriów, marzył mi się fartuszek w czerwoną kratkę, z falbankami:) Z pomocą przyszła Agnieszka z bloga Pod moim niebem, której szycie podziwiam od dawna. Jak się okazało mieszkamy dosyć blisko od siebie, a spotkałyśmy się przy okazji imprezy regionalnej Oscypek Fest w Żywcu, gdzie Agnieszka pokazywała razem z siostrą swoje cuda. Bardzo się cieszę, że Cię poznałam i podziwiam Twoją pasę szycia:)
Na imprezy regionalne staramy się w miarę możliwości jeździć często bo wspieramy polskie rękodzieło i polskich rzemieślników jednak wspomniana impreza w Żywcu jak dla nas to wielka klapa. Gdyby nie fakt, że byłam umówiona tam z Agnieszką, żałowałabym wyprawy - na ogromnym placu oprócz 3-4 stoisk z rękodziełem i 2 budek z oscypkami nie było nic co miałoby cokolwiek wspólnego z regionalizmem. Jak obie stwierdziłyśmy, było kiczowato, tandetnie, z muzyką pop w tle i niezliczoną ilością karuzel rodem z Wesołego Miasteczka. Nie mam nic przeciwko karuzelom ale takowych mamy mnóstwo w okolicy, chociażby w niedalekim Chorzowie jednak jadąc na imprezę regionalną oczekujemy chyba czegoś innego... Poza tym pobierano niemałe opłaty nie tylko za parking ale również za wstęp co uważam za niepoprawne jeśli imprezę organizuje miasto - może dlatego było tam tak mało ludzi... Zdecydowanie nie warto było jechać, w porównaniu np. do Dni Kultury Beskidzkiej podczas których nie starcza dnia by wszystko zobaczyć, a w uszach jeszcze przez kilka dobrych dni gra skoczna góralska muzyka, Oscypek Fest będzie kojarzył nam się raczej negatywnie.
Za to bardzo, bardzo, bardzo pozytywnie będzie mi się kojarzyło spotkanie z naszą blogową koleżanką Izą i jej rodziną z bloga Domowy zakątek. Do tego spotkania przymierzałyśmy się już kilka razy od chyba roku, w końcu się udało, dzięki Izie:) Tak jak myślałam, czytając jej blog czy słysząc jej ciepły głos w słuchawce - jest niesamowicie serdeczną, piękną dziewczyną, tak samo ciepli są jej mąż i dzieci. Nasi chłopcy fajnie się ze sobą dogadywali, a Kalinka była wynoszona za wszystkie czasy:) Iza - dziękuję za to spotkanie i za Twoją pomoc do moich sesji zdjęciowych:)! Tak sobie teraz pomyślałam, że tak jak kolorowa jest Twoja kuchnia taka jest i Twoja dusza:)
Spotkanie z Agnieszką, Izą czy kiedyś z Asią z Green Canoe to zawsze dla mnie wielkie przeżycie rozmawiać z kimś kogo się najpierw czyta, widzi, poznaje poprzez pasje, którymi dzieli się na swojej stronie, a potem spotyka w realu. Nie rozczarowałam się podczas żadnego z tych spotkań, mam nadzieję, ze nie ostatnich.
To tyle, zabieram się za rozpakowywanie stosów kartonów i reklamówek po sesji. Jutro zaczynam namiętnie zapisywać kolejne strony mojej książki:)
Do następnego!
ps. zapomniałam dodać, że w najbliższą niedzielę, w "moim" mieście Cieszynie odbywa się
I Cieszyński Jarmark Piastowski, na którym po raz pierwszy wystawiać się będzie ponad 30 artystów rękodzielników prezentujących swoje prace. Impreza będzie miała miejsce na samym Rynku w Cieszynie, wstęp wolny:)
Do zobaczenia zatem!
- czytaj więcej tutaj
ps. zapomniałam dodać, że w najbliższą niedzielę, w "moim" mieście Cieszynie odbywa się
I Cieszyński Jarmark Piastowski, na którym po raz pierwszy wystawiać się będzie ponad 30 artystów rękodzielników prezentujących swoje prace. Impreza będzie miała miejsce na samym Rynku w Cieszynie, wstęp wolny:)
Do zobaczenia zatem!
- czytaj więcej tutaj
Podziwiam Cię za ogromną pracę jaką wkładasz w swoją książkę. To wszystko zapowiada się bajkowo, czarodziejsko :) Pięknie! I te spotkania z dziewczynami, cudownie! Czekam z wielką niecierpliwością na Twoją książkę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
:)
OdpowiedzUsuńpiec w czasie tych upałów to nie lada wyczyn!!
podziwiam kochana...
a książkę w jaki sposób będzie można nabyc? zapowiada się cudnie...zresztą jak Twoje wpisy ;)
a takie spotkania z ludźmi, których najpierw czytamy, podziwiamy, wchodzimy w relacje i wreszcie poznajemy są miłym wspomnieniem :)
pozdrawiam ciepło
oj tynka, masz rację, niedawno w 35 stopniowym upale nie odczuwałam już żadnej różnicy pomiędzy tym co na zewnątrz a tym co wewnątrz piekarnika.
UsuńKsiążka będzie dostępna w wybranych księgarniach, na blogu również:)
pozdrawiam,
kilka razy podczas tych upałów także "zafundowałam" sobie saunę...
Usuńmam nadzieję, że nakład będzie wystarczający ;) hihi bo zamówień będziesz miała całą masę :)
POZDRAWIAM
Kochana, dalej jesteś pełna energii, zapału i ciepla
OdpowiedzUsuńJuz nie mogę doczekać się na Twoja książkę :)
A wirtualny świat zbliża, też już miałam okazję przekonać się :)
Ściskam, Ania
I te ciastka ....
UsuńZmykam póki nabiorę na coś chęć przed snem...
Uuuu... ale świątecznie! Chyba zacznę robić listę tegorocznych prezentów :-)
OdpowiedzUsuńJa też czekam na Twoją książkę:) Jak będzie można ja zdobyć?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję, będzie na blogu:)
OdpowiedzUsuńMadziu jak fajnie Cię widzieć :)Kalinka jest prześliczna i rośnie tak szybciutko .Książkę z dumą kupię bo Twoje przepisy są świetne .A spotkanie z dziewczynami -super sprawa .pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńKochana ja to Ciebie podziwiam- taka Pszczółka energiczna z Ciebie. Czekam z wielką niecierpliwością na Twoją książkę.
OdpowiedzUsuńJa miałam przyjemność gościć przez tydzień w domu naszej blogowej Pauli z bloga home my place na zielonej wyspie. Poznałam jej Rodzinę i tyci kraj w którym żyje. Nasz przyjaźń trwa do dzisiaj - od 2009 roku. I to jest wspaniałe !
miłego dzionka Kochana
Kochana ja to Ciebie podziwiam- taka Pszczółka energiczna z Ciebie. Czekam z wielką niecierpliwością na Twoją książkę.
OdpowiedzUsuńJa miałam przyjemność gościć przez tydzień w domu naszej blogowej Pauli z bloga home my place na zielonej wyspie. Poznałam jej Rodzinę i tyci kraj w którym żyje. Nasz przyjaźń trwa do dzisiaj - od 2009 roku. I to jest wspaniałe !
miłego dzionka Kochana
Nio to już przebieramy nóżkami na Twoje dzieło :0)) Pod choinkę będzie jak znalazł :))))) A spotkania blogowe uwielbiam więc tak pozytywnie "zazdroszczę" .. Bloga Izuli czytam regularnie, rozmawiałyśmy nawet i przez telefon więc pewnie miałyście cudowne spotkanko !!! Pozdrawiam ciepluteńko pracowitą pszczółkę :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, tyle ciastek... to ile zostało spałaszowanych? :):):)
OdpowiedzUsuńA na książkę czekam z utęsknieniem, Pozdrawiam :)
Ja ustawiam się w kolejce po książkę!! Podziwiam Cię i Twoją pracowitość!
OdpowiedzUsuńKochana wspieram mocno i trzymam za Ciebie kciuki! A to niespodzianka:) wspaniale, że piszesz książkę:) czuję , że to będzie wspaniała pozycja i z pewnością ją nabędę do mojej kolekcji:)
OdpowiedzUsuńa takie spotkania sa zawsze bardzo budujące i przynoszą wiele radości:) buziaki i owocnej pracy! Czekamy:)
Podziwiam!!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać na Twoją książkę:)Podziwiam Cię jak dałaś radę w te upały ogarnąć jeszcze pieczenie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
O matko, jakie te zdjęcia bedą piękne! Ja również nie mogę sie doczekać na Twoją książkę!!! to mój absolutny "must have". Gratuluję wygranej w konkursie i życzę powodzenia w dalszej pracy :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie to nawet Boże Narodzenie w środku lata wygląda cudnie :) Książeczka mam nadzieję, że na święta będzie gotowa bo ja już piszę list do św. Mikołaja :D
OdpowiedzUsuńI ja cenię sobie wirtualne kontakty, a potem te w realu. Piękne zdjęcia, piękne kobiety i wspaniałe dzieci! :)
Aniu, bardzo, bardzo, bardzo ostro pracuję by zdążyć na nadchodzące BN:)
UsuńDziękuję:)
Jesli juz moge to zpisuje sie na ksiazke, mam nadzieje ze nie przegapie sprzedazy :) Zdjecia sa fantastyczne, juz nie moge doczekac sie :)
OdpowiedzUsuńusciski
Widzę, że powstaje książka - arcydzieło. Mnóstwo pracy i serca kosztowała ta dbałość o detale. Obserwacja procesu powstawania gwarantuje to, że przyjemnie będzie się ją czytało w przyszłości. Chciałabym już ją mieć w ręce :) Pozdrawiam, Marlena.
OdpowiedzUsuńDawaj, dawaj, bo ja już cały dom nakręciłam na Twoją książkę i przepisy! Czekaaamy! :D
OdpowiedzUsuńMadziu JESTES WIELKA!!! podziwiam Cie całym serduchem;)))przy malenstwie robic sesje i piec namiętnie ciasteczka non stop 3 miesiace to mega wyczyn, nawet dla tak zaprawionej w pieczenie co weekendowe jak ty;)))Jesteś niesamowita i musisz byc bardzo silna.ogromne gratulacje;)Juz sobie wyobrażam tę książkę musi być boska, ja tez sie na nią zapisuje;))chociazby dla samych fotografii, by sobie popatrzec, bo u mnie kulinarnie to nie wiem czy tak bede szalec jak ty;)))no chyba,ze posmakuje i nie bede mogla sie oprzec, by ich nie piec;))buziaki i usciski dla dzieciaczków, Franek jaki juz duzy;))a Kalinka cudna puzia=przeurocza jest;))Samych cieplych chwil dla was;))) A ja wstawilam fotki znad morza, jak bedziesz miala chwilke zerknij;))usciski;))karina
OdpowiedzUsuńJuż widać, że książka będzie cudna!
OdpowiedzUsuńkochana życzę powodzenia! wiem jak dużo pracy kosztuje cię to przy maleństwie;) czekamy na książkę! pomyślności
OdpowiedzUsuńTa książka będzie fenomenalna, czuję to!
OdpowiedzUsuńSpotkań szczerze zazdroszczę:)))
Ponieważ nie wiem jak będzie wyglądała dystrybucja Twojej książki to chciałabym już teraz stanąć w kolejce po nią, mogę nawet wysłać pieniądze. Czytam Twojego bloga od początku i wiem, że ta książka i ta Twoja przeogromna włożona w nią praca będzie taką samą perełką jak Twój dom i ogród. Gratuluje samozaparcia w te upały i czekam na książkę jak tylko będzie można ją kupić. Ila z Mazowsza.
OdpowiedzUsuńILA, DZIĘKUJĘ.
UsuńDam znać niebawem jak to będzie dokładnie z dystrybucją ale jestem przekonana, że będzie dostępna na blogu. Jeszcze jestem w trakcie negocjacji z drukarnią:)
pozdrowienia,
Nie było Ciebie tutaj czas jakiś, potem nie było mnie, a dzisiaj zaglądam i ... gratuluję z całego serca! Tak się cieszę, że robisz to, co tak lubisz, że podzielisz się z nami swoją pasją w pięknej książkowej formie, że ta praca przynosi Ci tyle radości i satysfakcji, co widać w ostatnich postach. Czekam z niecierpliwością na możliwość kupienia :) Podziwiam, że dajesz radę przy tylu matczynych i domowych obowiązkach. Ale dasz radę, bo wszystko wskazuje na to, że to pobłogosławione przedsięwzięcie :) Z Bogiem, Kochana!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekamy na wydanie Twojej książki.Na pewno będzie hitem sezonu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKochana-rzecz jasna czekam na Twą ksiązkę a relacja z pracy nad nią tylko zaostrza apetyt.Bardzo pracowita z Ciebie pszczółka,jeszcze w takie upały i z malutkim dzieciątkiem...szacun.Twoja dziewczyneczka jest cudna ,takie słodkie ciasteczko do schrupania.ściskam mocno.iza
OdpowiedzUsuńMagda,oświadczam,że jak się jeszcze raz spotkamy,to Cie uduszę za te zdjęcia;)))No,może jednak Ci wybaczę....;;)))Ale pięknie się zapowiada ta ksiażka.....ależ jestem ciekawa efektu końcowego....na jarmark cieszyński się nie wybieram,bo po Żywcu nie jadę już nigdzie na własną ręke,ale będę na dożynkach w Częstochowie z ramienia naszej Ziemi Bielskiej.Zobaczymy,jak to będzie klapa,to już nigdzie nie jadę...:))buziaczki;)))
OdpowiedzUsuńOd samego początku jesteś moim wzorem. Podziwiam samozaparcia. A na książkę czekam z niecierpliwością. Córeczka jest cudna, mam w podobnym wieku takiego szkraba, więc wiem ile czasu trzeba mu poświęcać. Także tym bardziej ukłony w Twoją stronę. Pozdrawiam serdecznie. Edyta
OdpowiedzUsuńKsiążka na pewno będzie piękna :). Już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Jestm pełna podziwu i szacunku za to, że godzisz rodzicielstwo, wszystkie swoje obowiązki i pasje z tak ogromną pogodą ducha. Nie mogę doczekać się ksiąki na półach w księgarni aby ją nabyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
PS> Cudnie masz dzieciaczki:)))))
Dzięki Dziewczyn! Jeszcze dam znać jak będzie wyglądała dystrybucja mojego przepiśnika. Jutro kolejna sesja, tym razem paru świątecznych dekoracji:)
OdpowiedzUsuńdzięki za dobre słowo:)
czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńAż zapachniało mi cynamonem:) no i chyba widzę znajome mazurki na zdjęciu.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Agnieszko, masz rację to Twoje mazurki, są absolutnie przepyszne! pozdrowienia ślę,
UsuńSame te zdjęcia zapowiadają nie lada ucztę dla oczu a co dopiero dla podniebienia.... Będę czekac na wieści jak książka będzie dostępna... Podziwiam za taki talent do pieczenia i pasję przede wszystkim...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za miłe spotkanie na jarmarku w Cieszynie.
Buziaki dla małej kluseczki... :)
Agnieszka
Agnieszko, ja również bardzo się cieszę, że Cię poznałam i zobaczyłam na własne oczy Twoje prace, które pojawią się także w mojej książce:) Kluseczka pozdrowiona:)
Usuńuściski,
Piękny blog...:)A ja dopiero stawiam pierwsze kroczki na swoim...
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie! http://zapachlawendy75.blogspot.com
Pozdrawiam!
Marzena
co za smakołyki
OdpowiedzUsuń