Obserwatorzy

niedziela, 14 sierpnia 2011

Nadal w temacie kuchni:)

Tym razem od strony kulinarnej bardziej niż wnętrzarskiej.
Do tego posta robię już trzecie podejście! Powoli tracę już cierpliwość kiedy po zgraniu i zarchiwizowaniu zdjęć, wrzuceniu ich do Picassa i napisaniu kilku zdań co przeważnie zajmuje mi ok. 2h "inteligentnie" kasuję wszystko bezpowrotnie! (winna temu jest moja maleńka klawiatura :( Poza tym dosyć często zaczynają się jakieś kłopoty z bloggerem i na ekranie zamiast upragnionego hasła: "Twój post został pomyślnie opublikowany" widniej najmniej oczekiwany "Nie możemy spełnić Twojego żądania!", co pociąga za sobą kolejne godziny nieraz daremnych prób. Z założenia blogowanie miało być formą relaksu tj. przyjemności a bywa czasem ...... jak powyżej.
Ale już nie narzekam i liczę, że dzisiejszy skromny post się w końcu opublikuje.
 Jak już kiedyś wspominałam okropnie lubię rajskie jabłuszka, z których dostaniem corocznie były problemy. Zdecydowaliśmy się w końcu zasadzić w naszym ogródku rajską jabłonkę odmiany Winter Gold, o pomarańczowych owocach ale jest jeszcze bardzo malutka zatem póki co marne z niej zapasy. Tomek jednak jakimś cudem znalazł niedaleko nas sad, w którym sprzedawano owe jabłuszka i rzecz jasna przytargał je do domu. Całe 4 kg:) Co za tym idzie: zrobiłam rajskie jabłuszka w syropie wg.przepisu Mai Popielarskiej, przepis i krótki film - tutaj. Są świetną, jadalną:) dekoracją do deserów zimową porą.
Każde jabłuszko wg. przepsiu należało przekłuć kilkakrotnie co zajmuje ok. 1h (na 1kg jabłek)
Kolejnym etapem było ugotowanie jabłek i tu nastąpiło to przed czym ostrzegała Maja - część z tych jabłuszek popękała:(  Myślę, że albo płomień gazu był za silny albo za długo je gotowałam.
Są jednak mimo wszystko pyszne i na pewno w przyszłym roku podejmę kolejną próbę:)
Z części jabłuszek zrobiłam wianek, tu również trzeba było nabijać na wykałaczkę każde jabłko z osobna i wbijać na słomiany wianek
Wisi przed drzwiami wejściowymi 
Resztę jabłek chciałabym zakonserwować aby przetrwały do okresu świątecznego. I tu mam prośbę do Was, jeśli znacie jakieś sprawdzone sposoby konserwacji takich owoców będę wdzięczna za wskazówki. Ja znalazłam w sieci tylko jedną poradę konserwacji na kilka tygodni w roztworze z gliceryny i wody, zobaczymy co z tego wyjdzie, spróbuję.
Poza tym dużo czasu ostatnio spędzam w kuchni, macie też czasem takie wrażenie jakbyście w ogóle z kuchni nie wychodziły? Bo ja tak. I tak też było w ostatni weekend kiedy wzięłam się za wypieki z dodatkiem malin by wykorzystać nasze bardzo obfite zbiory.
Trzy lata temu dostaliśmy ok. 5 sztuk krzaczków malin od Sąsiada, dziś mamy ok. 25 sztuk i ciągle się rozrastają dzięki czemu obdarowujemy nimi znajomych. Jest to odmiana owocująca do późnej jesieni i kompletnie bezproblemowa. Jedyne co z nimi robimy to przycinamy późną jesienią do samego gruntu.
Na blogu dorotus znalazłam dwa świetne przepisy z wykorzystaniem malin.
A pozostając w niezmiennym zachwycie nad muffinami upiekłam kolejne z gorzką czekoladą i wspomnianymi malinami. Wyszły świetnie:)
W czasie jak robiłam muffiny rosło mi już ciasto drożdżowe na bułeczki z nadzieniem z serka mascarpone i białej czekolady, również z bloga  Moje Wypieki. 
Jako że nieoczekiwanie odwiedził nas mój Tato z kobiałką pełną jeżyn dodałam je do bułeczek zamiast malin.
Rozczyn robiłam wg. swojego przepisu a resztę już zgodnie z tym co podaje przepis.
Dziękuję dorotus, pyszne wyszło!
W każdej bułeczce należało zrobić małe, mocne wgłębienie na nadzienie
W tzw. międzyczasie (pomiędzy muffinkami a drożdżowym) robiłam jeszcze ogórki kiszone ale zdjęcie mam tylko jedno, bo przecież większość z Was takie czy inne ogórasy robi a więc nie ma się czym za bardzo chwalić.Ogórki też mamy własne:) I w ten sposób jak weszłam rano do kuchni tak wyszłam późnym wieczorem ale tak naprawdę wszystkie te babskie zajęcia bardzo lubię:)
W ten wyjątkowo ciepły, letni wieczór żegnam się do następnego razu tylko sęk w tym, że chyba nie wkrótce bo z czasem u mnie coraz gorzej:( Mam w końcu nową maszynę, uczę się, próbuję....w głowie oczywiście pięć tysięcy planów:)
Tymczasem,
DOBRANOC moi mili Podczytywacze:)




26 komentarzy:

  1. Madziu Kochana!Zanim zacznę chwalić Twoje kulinarne poczynania, to muszę wyrazić swój sprzeciw co do zapowiadanej blogowej przerwy!
    Proszę nie rób nam tego!!!
    Podziwiam Cię za te kulinarne działania!Na zimę będzie jak znalazł:) gdybym miała ogród, pewnie też bym tak szalała w kuchni, bo to super sprawa jest:)
    Jaką maszynę sobie sprawiłaś?
    buziaki wielkie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pyszności...
    Narobiłaś mi smaku na te mufinki z malinkami...mmm. Może jutro się skuszę?
    Miłego wieczorku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pyszności!
    Narobiłaś mi takiego smaku na te mufinki z malinkami, że może jutro się skuszę!
    Wyglądają przepysznie, a smakują...mmm...teraz już niestety jest zdecydowanie za późno na takie pichcenie :)
    Gorąco pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. A wiesz, że ja w życiu nie jadłam tych rajskich jabłuszek? Zachęciłaś mnie do spróbowania, teraz muszę poszukać, gdzie takie sprzedają, bo na balkonie zasadzić drzewko raczej trudno ;)
    Wianki cudowne, zakochałam się doszczętnie. A resztą tylko mi smaka narobiłaś. Ostatnio jakoś się rozlazłam i w kuchni zamiast więcej czasu przy robieniu weków i pichceniu, ja spędzam czas na myciu garów i uciekam. Muszę się poprawić, bo twoja pracowitość aż mnie zawstydza :) Cieplutkie pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Znowu mnie kusisz o północy! ;) Wianek z jabłuszek wygląda niezwykle efektownie. No, a już tych krzaczków z malinami to ogromnie zazdroszczę, bo je uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. cudne czerwone kuleczki no i te słodkości.. piękny czas.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z postami u mnie jest podobnie. Teoretycznie powinno byc przyjemnoscią w praktyce to męka niemal. Właśnie przed momentem na potwierdzenie moich słów mój laptop zamknął mi stronę z komentarzem pod Twoim postem który pisałam od 5 minut. Tak więc zaczynam od nowa.
    Rajskie jabłuszka pamiętam z czasów dzieciństwa. Były cudowne, teraz zapomnialam o nich. Przypomniał mi Twój post. Te przetwory wyglądają tak że bym Ci skradła ten słoiczek. Cudnie.
    Ja nie spedzam czasu w kuchni bo moja kuchnia odbiega od moich marzen ale mam nadzieje że za dwa lata będzie już ta upragniona i wtedy przypomnę się w sprawie przepisu na jabłuszka.
    Wianek powalił mne na kolana, jest piękny. Zastanawiam sie czy jabłuszka na nim się zasuszą ładnie?
    Pozdrawiam i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mela, myślę, że się bardzo skurczą, jabłka rzecz jasna na tym wianku dlatego tak bardzo poszukuję jakiejś receptury na ich konserwację i póki co czekam na dostawę litra gliceryny:)
    Dziękuję za komantarze;
    Ola, Tobie szczególne podziękowania, Ty już wiesz za co:)
    Kasica, niech nie tylko mi przybędzie kilogramów:)
    Pommidorra, z tą pracowitością u mnie to są raczej zrywy niż systematyczność, ale dzięki za docenienie:)
    Moniko i asieju, dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czesc Madziu jestes niesamowita tyle rzeczy robisz jednoczesnie;)))podziwiam Cię kochana i rajskie jabłuszka i malinki-zazdroszcze takich obfitych zbiorów z wlasnych krzaczków,i jezyny i jeszcze ogórki-mistrzyni w kuchni;) a widac,ze pysznosci wyszly;)) A na dodatek jeszcze uplotlas cudny wianeczek-slicznie wyglada przy drzwiach wejsciowych;)))niestety nie pomoge ci, bo nie znam specyfiku, który by je przetrzymal w takim stanie. wiem,ze chyba na róże by ładnie zaschly to chyba lakierem do wlosów sie prysklao;)
    Cudne tworzysz posty, a ten skojarzył juz mi sie z jesienią-ta czerwien tak na mnie podzialala szczególnie,ze za oknem dzis brak slonca, moze dlatego;) To co piszesz o problamach z publikacja postu-współczuje,ja póki co jeszce nigdy nie mialam takich-oby mnie nie dopadlo;) A juz teraz zapraszam cie serdecznie na moje rocznicowe candy, jak to zleciało -wlasnie minał rok odkad zaczelam przygode z blogowaniem-zapraszam serdecznie;)buziaki wielkie;)czekam z niecierpliwością na artykul w werandzie country, pewnie wrzesien/pazdziernik, bo teraz opisana "Bajkowska chata", to wasz domek pewnie nastepny w kolejce;)miłego dnia;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ pyszny post!Rajskie jabłuszka, maliny, czekolada i... ogórki - dla każdego coś smacznego :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo lubię do Ciebie wpadać, jestem pełna podziwu dla Ciebie i Twoich działań kulinarnych. Te jabłuszka wyglądają pysznie i chyba też z nimi poeksperymentuję. Pozdrawiam;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rany,jestem zachwycona Twoim blogiem.Wianuszek z rajskich jabłek coś fantastycznego.Przypomniałam sobie dzięki Tobie,że w dzieciństwie jadłam takie jabłuszka.Rosły właśnie w mojej rodzinnej miejscowości.Gdyby to tylko było możliwe pobiegłabym tam zaraz(jutro już wyjeżdżam stąd)ale park w którym rosły jest w prywatnych rękach i wszystko jest ogrodzone.Pamiętam ich zapach i smak.Robię się sentymentalna ale tak to są"zapachy wspomnień".Dziękuję.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. To wszystko wygląda przepysznie. Najbardziej podobają mi się te bułeczki, z chęcią bym się jedną poczęstowała.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. ALE ZASLINIŁAM MONITOR....A WIANEK JAKI CUDOWNY....TAK JABŁUSZKA SIE POTEM MOCNO KURCZĄ I CIEMNIEJĄ...SAMA JESTEM CIEKAWA JAK MOZNA ZACHOWAĆ ICH KOLOR....I LAMPIONIK..TAKI JAK LUBIĘ:))

    OdpowiedzUsuń
  15. Magdziu masz nieziemski talent - sprawiasz że Twój dom jest miejcem magicznym, pięknycm, za każdym razem przeglądając Twój blog mam ochotę władować sie tam do Ciebie z kawą na te pyszności ;) Wianki i jabłuszka same w sobie - cudowne! Jeszcze razc ciepło pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Prześliczny wianek. Kojaży mi się z Bożym Narodzeniem.Cudnie wpasowuje się w klimat Waszego domku. Pracowita z Ciebie kobietka. Bułeczki wyglądają bardzo smakowicie. Ja też już powoli wyglądam jak bułeczka i w ciągu ostatnich dwóch dni sostałam mnóstwo komplementów dotyczących moich wypieków i mojego przytycia.
    Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że żadnej przerwy tutaj nie będzie choć wiem jak to jest z czasem.

    OdpowiedzUsuń
  17. też jabłuszek rajskich nie jadłam nigdy, ale tak zachęciłaś, że się porozglądam po swojej wsi, może coś znajdę :)), Ty jesteś chyba tytanem pracy, tyle rzecz na raz, wianek jest obłędny a na bułeczki to bym się z chęcią wprosiła, bo łasuchem jestem niemożliwym ;))
    buziaki ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudny ten wianek, uwielbiam wianki:)
    Na jabłuszka narobiłaś mi ochoty, chyba sąsiadka ma takie, muszę się do niej wybrać i spróbować:)
    Ściski ślę:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Madziu chlebek bananowy z poprzedniego postu udał się.Smak i zapach wspaniały.Post bardzo smakowity i pełen inspiracji.Fajnie się do Ciebie zagląda.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ależ smakowitości! Aż się chce u ciebie usiąść i poleniuchować trochę :))

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale smakowity post, mniam:)
    Madziu, czyżbyś usunęła historię budowy Waszego Słoneczka??

    OdpowiedzUsuń
  22. Asiu, chwilowa reorganizacja.
    Sabina, zapraszam, zapraszam:)
    Pati, cieszę się, że Ci smakował:) Szkoda wyrzucać stare banany:(
    Bramasole i Ula, koniecznie poszukajcie jabłuszek, warto.
    Mammamisia, nie martw się, ja już też powoli wyglądam jak jedna z moich muffinek:(
    darsi, dziękuję serdecznie:)
    Qra domowa, dziś konserwuję w glicerynie, zobaczymy czy było warto.
    Beato, po bułeczkach już ani śladu:(
    VIOLINOVO, ja też kojarzę te zapachy z dzieciństwem:)jak zresztą połowę rzeczy na moim blogu:)
    Joanna dziękuję i życzę owocnego eksperymentowania:)
    amaggie, no masz rację, niezły misz masz z tego posta wyszedł:)
    Karino, dziękuję i niedługo do ciebie wpadnę; sesja do druku planowana ponoć na wiosnę 2012 bo była wyjątkowo wiosenna więc nie pasowałaby do jesiennych stylizacji;
    pozdrowienia serdeczne,

    OdpowiedzUsuń
  23. Matko...jak to się dzieje, że przygotowując takie cuda jesteś taka szczupła????:):) Madzia - normalnie mnie na kolana powaliłaś. Jako znany we wszechświecie zakalcowy wyrobnik, chylę czoła przed kobietami, które wypiekają właśnie słodkie cuda. Te ciastka wyglądają tak, że musiałam przełknąć ślinę!:):)
    Madziu - ogromnie ciepło Was ściskam, na Twoje pytanie odpowiadam TAK, ale to przez tel. pogadamy, ok?
    Pogilaj Franusia od ciotki:) I Tomka pozdrów ciepło.

    Matko, ...jakie babeczki - przeżyć nie mogę:)
    I jeszcze jedno - przepiękny, bardzo pracochłonny wianek - SZACUN:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Mam język w gardle i to nie tylko w przenośni ale i dosłownie. Po prostu pychota! Na efekty ty kontra maszyna czekam niecierpliwie.

    OdpowiedzUsuń
  25. dzieki za wizyte u mnie na blogu :) Twoje rajskie jabłuszka są RAJSKIE :) tez chce takie i własnie spisałam nazwę drzewka, może gdzies zakupię :) co do malowania stolika, to ja maluje takie duże rzeczy wałeczkiem :) a do reszty uzywam pedzli nylonowych - włosie nie wyłazi bo go nie ma :) i nie robia smug :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Thankyou for the lovely comment on my blog, yur blog is lovely too, you have made some very pretty things!

    Kind regards

    Lynn B

    OdpowiedzUsuń