Wiem, że jestem monotematyczna ale my naprawdę się zadyniowaliśmy i poważnie się zastanawiam nad tym czy aby w przyszłym roku nie wydzierżawić kawałka pola za naszym płotem od szanownych sąsiadów gdyż owe banie wyłażą daleko poza naszą działkę a jakiekolwiek próby przemieszczania łodyg powodują ich szybkie pękanie:(
Póki co takie ilości trzeba jakoś przerobić więc przyrządzamy je na różne sposoby albo rozdajemy znajomym.
Niedawno zasmakowaliśmy w wilgotnym cieście dyniowym, który zrobiłam wg. przepisu mojej Mamy na ciasto marchewkowe zastępując rzecz jasna marchewkę właśnie dynią. Jeśli macie ochotę podaję przepis, który ZAWSZE wychodzi:)
Ciasto dyniowe (lub marchewkowe)
Składniki:
4 jajka
1,5 szklanki cukru
3 szklanki mąki pszennej
2 szklanki startej surowej dyni - dynię trochę odsączyć (bądź marchewki)
1 szklanka oleju
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1-2 łyżeczki cynamonu (ja dodaję jeszcze 1 łyżeczkę przyprawy do piernika)
opcjonalnie: garść rodzynek, orzechów.
Wykonanie:
2 jajka całe i 2 żółtka utrzeć z cukrem stopniowo dodając olej i mąkę wymieszaną z sodą, proszkiem i przyprawami (ja wszystko mieszam mikserem do momentu dodania 3 szklanki mąki, później już mieszam ręcznie bo ciasto jest bardzo gęste i mikser nie daje rady:( Do masy dodajemy na sam koniec stratą dynię lub marchewkę i bakalie.
Ciasto wylewamy do formy prostokątnej i pieczemy ok. godziny w temp. 180 stopni.
Polecam:)
Ostatnimi czasy udało mi się także trochę poszyć. Wciąż odczuwam niedosyt w tej materii bo mam wielką chęć poćwiczyć z maszyną ale cierpię na chroniczny brak czasu:(
Z materiałów, które w wakacje zakupiłam w Czechach (swoją drogą w samym centrum miasta obok salonów firmowych światowych marek znalazłam trzy sklepiki w stylu PRL-owskim z taką ilością przepięknych materiałów, że ...... nie będę pisała co się działo:) za naprawdę niewielkie pieniądze.
Frankowi do kompletu pościeli, który uszyłam jakiś czas temu brakowało jeszcze małej poduszeczki. Powstał jasiek - ptaszka wyhaftowałam wg. wzoru, który posiadam dzięki uprzejmości Izy:)
Usztrykowałam jeszcze jesienne papućki dla Franka, na fotce już trochę zmechacone bo i taka włóczka i on sam szaleje w nich utrzymując, że jeździ na nartach:)
To tyle na dziś, pozdrawiam serdecznie i do następnego!
Piekne podusie uszylas, kapciuchy super i tez caly czas mysle zeby takie usztrykowac, ale czasu brak, jesli chodzi o dynie to tez lubie, chociaz nie uprawiam. Mam super przepsi na piernik z uzyciem dyni. Piernik jest wilgotny i dlugo utrzymuje swiezosc, sluze przepisem, jesli takowego nie posiadasz, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPoduchy cudne, kapciuchy tez, tez mam ochote takie posztrykowac moim dzieciom, ale czasu brak...Jesli chodzi o dynie to mam super przepis na piernik z dynia, dynia daje fajnej wilgotnosci do pierniczka, sluze przepisem jesli takowego nie masz, pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPouszki cudne szyjesz, takie kapciuchy tez mi chodza po glowie, ale czasu brak:) Jesli chodzi o dynie to tez lubie , mam fajny przepis na piernik z dynia , chetnie sluze jesli takowego nie posiadasz, pozdrawiam serdecznie , Kamilla :)
OdpowiedzUsuńfajnie, że przepis wkleiłaś...obowiązkowo będę robić bo też dynolce 2 duże walają mi się !
OdpowiedzUsuńdzięki
a podusia - słodziusia...kapciochy również ! nie ma jak własnej roboty...
Ciasto wygląda bardzo pysznie, jak już będę miała sprawny piekarnik to sobie upiekę:). Podusia ślicznie Ci wyszła, ta ptaszynka jest urocza:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, miłego dnia!
Ciasto wygląda smakowicie.Niestety nie mam dyni aby się pokusić na takie ciasto.Poszewka na jaśka wyszła superaśna.W takich kapciochach na pewno Frankowi będzie cieplutko.Mój syn gdyby mógł w takich paputkach poszaleć to otrzymałyby z pewnością nazwę "szybciochy".
OdpowiedzUsuńtaaa na nartach..uwielbiam dziecięcą fantazję. Jadłam ciasto marchewkowe...te -dyniowe wygląda przepysznie:)o podusi nawet nie będę się rozpisywać:))))))). a materiały..marzenie senne...pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńTo nasze ulubione ciasto:-))) Ja jeszcze na wierzch daję owoce ( ostatnio jabłka ) i posypuję kruszonką:-)))
OdpowiedzUsuńA podusia wyszła ślicznie:-)))
Ślicznie skomponowałaś podusię, a ptaszorek jest piękny! Na takich kapciach to ja sama się ślizgam ;) Tkaninki... o rany, wymiękłam! Podzielcie się namiarami, plisss :)
OdpowiedzUsuńA ja w takich kapciach jakieś 25 lat temu szalałam na... łyżwach;) glancując u babci wypastowaną podłogę z linoleum ;) Madziu, jesteś wzorową Panią Domu - pieczenie, szycie, robótki ręczne, piękny ogród itd... Pozdrowienia z Bełku!
OdpowiedzUsuńPiękne poduszki...takie paputy moja mama robi...fakt z takiej włóczki nie są zbyt trwałe, dawno temu robiła z takiej włóczki stylonowej wtedy to papcie były nie do zdarcia...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodusia z ptaszorkiem dla Frania jest cudna! Materiały śliczne,szkoda, że w PL nadal ciężko kupić coś ładnego...
OdpowiedzUsuńDyniowe ciacho wygląda smakowicie:)
Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę troszkę więcej czasu na szycie:) bo wychodzi Ci super:))
dzięki za przepis na dyniowe ciasto, my mało dyni spożywamy, ale może czas to zmienić ;))
OdpowiedzUsuńmateriałami mnie zabiłaś na amen, ale masz metę, u nas sklepów t niedrogimi a ładnymi jak na lekarstwo ;), pościel pięknie skomponowałaś, widzę że szycie Cię wciągnęło na całego ;))
buźka!
O rany jakie cudne tkaninki. W tych pierwszych dwóch w kwiatuszki się zakochałam. Zwłaszcza w ten pierwszej. Przecudna. A podusie uszyłaś fantastyczną. Podobnie jak pościel tak starannie, że szok.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam takie papucie. Ciocia zrobiła mi białe, które gdzieś się zawieruszyły w przeprowadzce. Uwielbiam je. Dominikowi później też białe zrobiła. Muszę je koniecznie odnaleźć. Pozdrawiam serdecznie! Iza
Madziu - LOVE!!!:):):)
OdpowiedzUsuńŚliczna poszewka, ptaszek jak z naszego lasu:)
Ciasta próbować nawet robić nie będę - bo mi ZAWSZE wychodzą zakaluchy, nawet jak jest to ciasto co to niby zawsze wychodzi...po co mi następna kompromitacja:):):):)
Jestem z Ciebie dumna...za wszystko po prostu.
Ciasto dyniowe wygląda wspaniale. Ja chyba nigdy nie jadłam ciasta dyniowego i troszkę żałuję. Mam nadzieję to nadrobić niebawem.
OdpowiedzUsuńKłaniam się pięknie, bo jestem u Ciebie pierwszy raz:) Dziękuję za przepisy dyniowe, zwłaszcza ten na zupę:) Fajnie tu u Was, na pewno będę zaglądać:) A dynie - cudne i te dekoracje.. Bajka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Dziękuję:)
OdpowiedzUsuń-mamon-zdaję sobie sprawę, że dźwiganie takiej dyni z odległego miejsca to problem bo ja ledwo te jadalne byłam w stanie przetransportować do domu. A materiały w Czechach są o niebo ciekawsze i tańsze niż u nas.
Kamilo, ależ się rozpędziła z tymi komentarzami ale dziękuję! Jeśli masz czas prześlij przepis, jestem ciekawa:)
Joanna, pękłam ze śmiechu jak wspomniałaś o "dynolcach":)
ila, dzięki i sprawnego piekarnika życzę:)
Violinowo - "szybciochy" rozbawiły Franka do rozpuku!
Qrko, dziękuję!
Asiu i Wojtku, też robię czasem z jabłkami ale z kompotu! a zapomniałam ich wpisać do przepisu ale z kruszonką nigdy nie jadłam. Dzięki za pomysł.
Asiu, nie jestem wzorową panią domu, oj nie - nie lubię gotować a muszę:(Co innego piec:)
reni, masz 100% rację, obecne włóczki szybko się przecierają jeśli są tak intensywnie użytkowane jak to robią dzieci, ja też miałam kiedyś stylonowe kapciochy i wytrzymały kilka dobrych lat!
Bramasole, tak potwornie ciężko u nas kupić ładne materiały a jeśli już są to wg. mnie za drogie. Ja też sobie życzę SPORO czasu!:)
kasica, odpiszę Ci na maila.
Mammamisia, dziękuję i odszukaj koniecznie swoje białe bo za niedługo mroźna zima!
Green Canoe, to oprócz żurku następnym razem również blacha ciasta dla Ciebie! Dzięki, znów mi skrzydła urosły:)
Mela, koniecznie spróbuj, jeśli nie dyniowego to przynajmniej marchewkowego.
Anex, cieszę się, że Ci się u nas podoba, dziękuję za odwiedziny:)
ciacho musialo byc przepyszne;))cos czuje,ze jednak za rok poja3ia sie u was dynie w ogrodzie;)) podusia pieknie sie komponuje z poscielą dla Franka:)a materialy cudne upolowalas;))butki tez takie mamy-dostajemy o roku od znajomej-bardzo je lubimy;)pozdrawiam cieplo:) A u nas bedzie Bartuś:)-także bedziemy miec parkę:)buziaki
OdpowiedzUsuńWidzę,że rozpędziłaś się szyciowo:) a moja maszyna stoi i się kurzy:( czasu na wszystko brak niestety, zresztą sama wiesz:( poducha jest bombowa:) i do tego te materiały:)
OdpowiedzUsuńa ciasto...pychotka:)
buziaki!
a takie kapciory to sama chciałabym mieć!!!
OdpowiedzUsuńTo Franek niech szusuje a mamuśka powyżywa się trochę na materiałach - bo cudne!!!
Śliczna ta podusia, która uszyłaś dla Franka.
OdpowiedzUsuńA tkaninki urocze- w jakim mieście w Czechach mają jescze takie sklepiki?
pozdrowienia
M.
Mniam, mniam!!! Jutro upiekę!!! :D Bez jaśka nie zasnę, darzę małe podusie szczególnym sentymentem więc podoba mi się przeogromnie :) Papucie takie jak kiedyś szyła nam babcia, kapcie najlepsze na świecie! Zazdroszczę zdolności!! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńMadziu u Ciebie jak zwykle odlotowo - nie tylko za sprawą samolocików guziczków w kapciuszkach Franka :))
OdpowiedzUsuńBardzo mi się te kapcie podobają. Zdradzisz jak je zrobić? Sprawiłabym moim urwisom, żeby biegając po domu froterowały podłogi za jednym zamachem ;)
Pozdrawiam przelotnie ale gorąco
Ania z O.
Madziu, u Ciebie jak zwykle odlotowo, nie tylko za sprawą guzików-samolocików w kapciuszkach Franka :))
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają, może zdradzisz jak się je robi? Gdyby mi się udało takie sporządzić to moje urwisy biegając po domu froterowałyby jednocześnie podłogi :)
Pozdrawiam przelotnie, jednak gorąco
Ania z O.
poducha szacun wyszła super
OdpowiedzUsuńOj jak ładnie skomponowałaś tą poduszkę! Żadnych niedociągnieć w ptaszku nie widzę, a ogląjąc twoje hafty mam wielką ochotę sama spróbować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ciasto to ja potrafię piec tylko jedno ale może kiedyś pokuszę się wypróbować Twoje dyniowe cudo:)
OdpowiedzUsuńPoduszeczka z ptaszkiem - przesłodka !! a papućki takie robiła mi za dziecka babcia :)
pozdrawiam
Daria
Prześliczna ta podusia! Haft jak namalowany - tak dokładny!
OdpowiedzUsuńA ciasto robię prawie identyczne z marchwią właśnie, niedługo u mnie się pojawi na blogu :) Pozdrawiam!
Aż zazdroszczę (mówię to z wielkim bananem na twarzy) tych wakacyjnych zdobyczy. Są piękne, podobnie jak cuda, które wyczarowałaś.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam, choć za oknem deszcz
Tomaszowa
Tomaszowa, dziękuję. Mam jeszcze trochę innych materiałów w zanadrzu ale to zostawiam na potem:)U nas też leje:(
OdpowiedzUsuńPomidorrra, wpraszam się na ciacho zatem! Ja nic nie upiekłam w ten weekend:(
i love nature, nie wierzę, że umiesz piec tylko jedno ciasto:) A takie papućki jak piszesz to chyba każdy z nas miał jako dziecko:)
jujama, dzięki! Napisz proszę jak Ci poszło bo kciuki trzymałam baaardzo mocno!!!
Balbinko, dzięki!
ania. mania - wiesz już po raz drugi piszę ten komentarz bo ostatnio odłączyli nam prąd i nic mi się nie zapisało stąd odpowiadam na Twoje pytanie odnośnie papci:
robi się je baaardzo prosto-ja idę na łatwiznę i w żadne wzorki się nie bawię więc wszystko jest oczkami prawymi. Na stopę dziecka (Frankowa stopa ma 27) potrzebujesz nabrać ok. 20 oczek na drut. Przerabiasz ściegiem jaki lubisz albo umiesz:) ok. 25 rzędów. Wychodzi Ci prostokąt. Ja wówczas przykładam go do stopy Franka i sprawdzam, czy długość pasuje do jego szłapki. Jeśli tak przerabiam następne 3 rzędy nabierając po dwa oczka na raz dzięki temu przód papcia się zwięża i powstaje taki sobie dziubek:). Wyciągam druty i na ich miejsce wkładam szydełko, którym zszywam oba boki prostokąta i mamy papuciek gotowy. Mam nadzieję, że cokolwiek z tego zrozumiałaś?:) W necie znajdziesz mnóstwo świetnych papci, które dziewczyny robią o niebo ładniejsze od moich.
Ditta, dziękuję uprzejmie:)
Maggie, już napisałam do Ciebie maila:)
Sielskie Klimaty, zachęcam do udziergania samemu:) Dzięki wielkie!
Olu, dziękuję Ci:) Coś do Ciebie poleciało ale chyba jeszcze nie doleciało, daj znać jak otrzymasz proszę.
Karinko, ależ one są u nas cały czas tylko już nie mamy więcej miejsca na dynie bo okropnie się rozrastają:)
pozdrowienia dla Was Dziewczyny,
Ojojo, przepiękne te tkaninki. Na patrzeć się na nie nie mogę i z zazdrości chyba pękne. Czy mogę zapytać o to w jakim to pieknym czaskim mieście je zakupiłaś?? Poza tym - śliczna Ci wyszłą ta podusia. Kabciuchy bardzo sympatyczne. Sama miałam podobne w dzieciństwie i też "jeździłam na nartach" :))) A z przepisu na ciasto też chyba chętnie skorzystam. Szkoda, że nie poznałam go trzy lata temu, bo wtedy miałam klęskę urodzaju dyniowego, a wcale nie wiedziałam jak mam toto przaerobic - kupiłam dojrzałe dynie razem z działką i nie mając wyjścia - trochę przerobiłam na kompoty, a trochę oddałam sąsiadom na karmę dla bydełka :(
OdpowiedzUsuńAle tkaniny piekne. szkoda ze mam tak daleko do CZECH :(
OdpowiedzUsuńPoduszka jest sliczna.
pozdrawiam
O ile dobrze pamietem to uczysz - więc z okazji Dnia Nauczyciela wszystkiego dobrego, grzecznych dzieci, wyrozumiałych rodziców, cierpliwości, zapału. Ila
OdpowiedzUsuńIla, dziękuję za pamięć!!!
OdpowiedzUsuńWłaśnie wystąpiłam w przedstawieniu teatralnym pt."Śpiąca królewna" w roli dobrej wróżki, które my nauczyciele przedstawiliśmy dla naszych uczniów w szkole:)
Sztuka wyszła rewelacyjnie!
pozdrowienia,
Rola wrózki idealnie dla Ciebie - czarujesz w tym Waszym bajkowym domu - czytam blog jak ksiażke, oglądam jak obrazy w galerii. Buziaki. Ila
OdpowiedzUsuńWłaśnie w podobnych papciach grzeję teraz stopki (moje wydziergała ciocia) ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No i zakochałam się :)) Zupa dyniowa - pyszna, nigdy wcześniej nie jadłam i obawiałam się że może być za słodka. Ta według Twojego przepisu jest idealna. A migdały w niej - bajka :) Ciacho dyniowe "pożarliśmy" w jeden wieczór :)) Jeszcze dwie dynie czekają w piwnicy :))
OdpowiedzUsuńania.mania, baaaardzo się cieszę! Pozdrowienia ślę,
OdpowiedzUsuńMateriały przepiękne, a podusia po prostu fantastyczna! Aż wierzyć się nie chce, że dopiero zaczynasz przygodę z szyciem :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ciasto marchewkowe ,a z dynia nigdy nie jadłam muszę spróbować z Twojego przepisu.
OdpowiedzUsuń