Obserwatorzy

piątek, 31 stycznia 2014

Lubię go:)

Obiecałam sobie, że tego ciasta nie upiekę już nigdy w życiu. Kilka dni temu, gdybym nie oddała mamie pół blachy zjadłabym wszystko sama. Za każdym razem udawałam sama przed sobą, że tylko mimochodem przechodzę koło blachy i że tym razem to już ostatni kęs:( Skończyło się jak zwykle ... jest po prostu PYSZNE!
To ciasto przypomina nieco klasyczne browni ale z krówkami. Przepis jak orientujecie się po zdjęciach pochodzi z jednej z książek Jamiego Olivera, który i mi zawrócił w głowie:) Ale o tym później, tymczasem polecam przepis bo wg mnie to najlepsze, najszybsze czekoladowe ciasto z lekko półkruchymi, lejącymi się krówkami w środku.
 
Ważne by nie przetrzymywać niepotrzebnie ciasta w piekarniku, nawet o kilka minut gdyż wyjdzie nam po prostu suche, a cały jego urok tkwi w lekko wilgotnym środku. Najlepsze na ciepło z gałką lodów waniliowych. Choć nie jest na pewno przykład zdrowego deseru, na samą myśl o tym smaku, mogłabym go zrobić nawet teraz:)
 SUPERCZEKOLADOWE CIASTO Z KRÓWKAMI
(Jamie Oliver, Każdy może gotować, wyd.Penguin Books 2008)


Składniki
200 g dobrej jakości gorzkiej czekolady (70% kakao)
175 g masła, plus odrobina do natłuszczenia formy
120 g miękkiego brązowego cukru
100 g blanszowanych migdałów
2 łyżki kakao w proszku
szczypta soli
4 duże jajka
150 g mąki pszennej
1 1/4 łyżeczki sody oczyszczonej
100 g krówek (wg mnie trochę za mało, dałabym ok. 150 g)
opcjonalnie: lody waniliowe

Połam czekoladę na kawałki, wrzuć do robota kuchennego wraz z masłem, cukrem, migdałami, łyżką kakao i szczyptą soli, po czym zmiksuj wszystkie składniki, aby uzyskać gładką masę. Wbij kolejno jajka, jedno po drugim i wsyp mąkę. Ponownie miksuj, aż uzyskasz gładką masę.
Formę do pieczenia o wymiarach ok. 25 x 25 cm obficie natłuść i posyp drugą łyżką kakao. Wlej ciasto do formy, połam krówki i posyp nimi ciasto, większe kawałki wciśnij nieco głębiej. Włóż do piekarnika nagrzanego do ok. 170 stopni na 18-20 min. Po tym czasie wyjmij formę, wbij widelec i jeśli na widelcu znajdzie się odrobina płynnego ciasta ciasto jest gotowe.
Odstaw ciasto, aby trochę ostygło i podawaj na ciepło, np. z gałką lodów waniliowych:)
 
Nigdy nie przepadałam z gotowaniem obiadów, pieczenie, szczególnie ciastek to co innego, zawsze to lubiłam i w tej kwestii niewiele się zmieniło. Ale przychodzi taki moment w życiu, u nas nastał wraz z pojawieniem się dzieci na świecie, że gotować codziennie trzeba, rzecz jasna najlepiej zdrowe i urozmaicone posiłki. Wcześniej okres studiów, praca na trzy etaty, życie w stałym niedoczasie powodowały, że jadło się co popadło i zaczęło się doceniać domowe obiady mamy. Pamiętam, jak tuż po naszym ślubie z wielkim namaszczeniem wspólnie ugotowaliśmy sobie fasolkę po bretońsku. Stała w wielkim garze na kuchennym blacie tak długo, aż fasolka puściła pędy! Nigdy nie zapomnę tego widoku:)
Powoli z roku na rok, metodą prób i błędów uczyłam się gotować mniej lub bardziej wyszukane potrawy ale bez entuzjazmu, aż do niedawna, kiedy przez przypadek zobaczyłam w jednym z programów kulinarnych Jamiego Olivera. I przepadałam. Sama Nigella nie wzbudza we mnie takich pozytywnych emocji jak ten ponoć najsłynniejszy kucharz na świecie, o którym głośno już od lat nastu. Ja go dopiero odkrywam. To człowiek, który od najmłodszych lat przez wiele godzin dziennie pracował w pubie u swojego ojca, co jak słusznie zauważa dla współczesnych, leniwych brytyjskich nastolatków byłoby niemożliwe. Znany z mocnych słów krytyki pod adresem Brytyjczyków, którzy codziennie karmią siebie i swoje dzieci śmieciowym jedzeniem, stara się zaszczepić pasję gotowania nawet u ludzi, którzy nigdy w życiu nie włączyli kuchenki. To tak w absolutnym skrócie bo o nim samym można by było pisać w nieskończoność, zresztą chyba wszyscy go znamy już dosyć dobrze:) Oczywiście jak każdy celebryta ma pewnie tyle samo zwolenników co i przeciwników, jego programy i książki to już jeden wielki biznes. Mnie przekonuje jednak jego niesamowity entuzjazm i chęć spełnienia swego rodzaju misji by ludzie zaczęli gotować najpierw w domowym zaciszu, a potem być może wspólnie ze znajomymi. Wierzę, że jest prawdziwy:) I już ostatnie słówko - dlaczego kupiłam tą książkę? Przejrzałam wszystkie dostępne w księgarni, mniej lub bardziej świeże wydania ale ta jedna wydawała mi się najbardziej zbliżona do moich gustów kulinarnych i tego co mam w lodówce. Praktycznie nie ma w niej składników nie do zdobycia w zwykłym supermarkecie, a sporą większość mamy na co dzień w domu. Po drugie te przepisy są bardzo realistyczne:) Do tej pory wszystko co zrobiłam z powyżej książki wyszło genialne, np. ta zupa ziemniaczano - porowa, niby nic wielkiego ale z dodatkiem selera naciowego wyszła boska:) Do tego grzanki i zupa krem na dwa dni gotowa:)



Kiedy potrawy, których dopiero się uczę wychodzą, smakują i chce się do nich powracać, mam ogromny apetyt na więcej. Testowanie nowych przepisów to niejako realizacja mojego noworocznego postanowienia (choć nigdy takowych nie podejmowałam bo ich nigdy nie dotrzymywałam:) Ale tym razem zadziałało:)


"Niniejszym obiecuję, że nauczę się jednego przepisu z każdego rozdziału tej książki" to zdanie widnieje na jednej z pierwszych stron książki Jamiego. Po pierwszym, drugim, kolejnym udanym przepisie, który wylądował na naszym stole, mam ogromną chęć nauczyć się wszystkiego:) I nie tylko z książek Jamiego, mamy sporo wyśmienitych polskich książek kucharskich, nie wspomnę już o naszych śląskich, regionalnych przepisach, które tylko czekają by je wypróbować. Ale piszę to wszystko tylko po to, by zachęcić do podjęcia kulinarnych wyzwań te dziewczyny, które tak jak ja nie są jeszcze master chef'ami w swojej kuchni:) Nigdy nie jest za późno na gotowanie, ja zaczęłam po trzydziestce:)
Dobrej nocy!
ps.1 upieczcie koniecznie czekoladowe ciasto z krówkami:)
ps.2 - pozostając w temacie książek kulinarnych - bardzo często w mailach pojawia się to samo pytanie: gdzie w księgarniach stacjonarnych można nabyć moją książkę, podaję zatem nowe namiary, dziękuję przy okazji za nowe zamówienia i relacje z Waszych wypieków:)
Księgarnie ze ŚWIĘTAMI Z WYPIEKAMI:)
Księgarni Orbita w Rybniku, Rynek 12
Księgarni Sowa w Żorach, ul. Klimka 3
Księgarnia Hocus w Żorach, ul. Moniuszki 3
Herbaciarnia Pani Janiny Jaworudzkiej w Żorach
Księgarnia Ariadna w Strumieniu, ul. Ks.Londzina
Księgarnia w Skoczowie, ul. Stalmacha 2 
Księgarnia Piastowska w Cieszynie, ul. Głęboka 







piątek, 17 stycznia 2014

Co na Dzień Babci i Dziadka?

Zawsze to co potrafią zrobić małe rączki czyli najpierw się obowiązkowo upaćkać:)
a potem ewentualnie przystąpić do prac konkretnych:)
W tym roku Franek od tygodnia pracował nad upominkami dla Babć i Dziadków, a przygotował: Motylka Franka z odbicia swoich dłoni na podobraziu, tułowie wykleił materiałem, a resztę domalował farbkami i mazakami
Mamy cichą nadzieję, że dziadkowie jeśli nie powieszą dzieła na ścianie to przynajmniej ustawią na komódce pośród innych artystycznych wytworów i zdjęć swojego wnuczka tworząc tym samym swoiste ołtarzyki:) Swoją drogą to absolutnie wzruszający widok, zastanawiam się czy jak dożyję i doczekam wnuków też będę robiła sobie takie wystawki...

Dla dziadków mamy koszulki z autorskimi rysunkami Franka. Kupiliśmy mazaki do tkanin i choć trudno rysuje się na takiej cienkiej bawełnie bo materiał się często marszczy pod wpływem nacisku mazaków, Franek miał wielką uciechę podczas pracy. Pamiętać tylko należy aby pod materiał podłożyć np. starą gazetę bo mazaki przebijają na drugą stronę i wyprasować przez np. papier do pieczenia co zabezpieczy rysunek podczas prania. Poniżej na zdjęciu  - Dromader - dla niewtajemniczonych:) Mamy też inne koszulki i lniane torby na zakupy udekorowane Frankowymi malowidłami ale nie zdążyłam już zrobić zdjęć.


A dziś w przedszkolu Franek i jego grupa wystawili cudną sztukę dla zaproszonych babć i dziadków, był to bardzo emocjonujący dzień bo i rola Gawronka bardzo odpowiedzialna, do której praktycznie wszyscy przygotowywaliśmy się od ponad dwóch tygodni:) Z roku na rok coraz bardziej przeżywam wszystkie występy swojego dziecka i nie mogę się nadziwić jak ono się zmienia. Jeszcze rok temu jako pięciolatek nie lubił rysować, malować, szlaczków i innych manualnych zajęć. Na występach generalnie się nudził! Jak patrzę na filmy z ubiegłego roku nie wierzę, że to ten sam chłopczyk. Dziś maluje prawie codziennie i nie pamiętam abym go do tego zachęcała, praktycznie co chwilę dostajemy jakiś prezent-rysunek od niego - przeważnie to jakieś "techniczne" konstrukcje maszyn czy samolotów. Bierze udział z przedstawieniach, zawodach sportowych, fajnie się bawi w grupie, zadaje mnóstwo pytań, chętnie się uczy... zmienił się bardzo, a ja tak bardzo się o niego martwiłam.... Choć nadal ma swoje za uszami i są takie dni, że najchętniej schowałabym głowę w piasek to jest to inne dziecko niż rok temu, bardzo duża w tym zasługa jego cudnej Pani w przedszkolu:)
 No i nie byłabym sobą gdybym nie upiekła ciasteczek, tym razem na okoliczność Dnia Babci i Dziadka rzecz jasna:) Zdrowe, chrupiące ciasteczka owsiane, wg przepisu Anny Starmach, dla zainteresowanych  błyskawiczny przepis, trochę zmodyfikowany przeze mnie:
Ciasteczka owsiane z orzechami i rodzynkami
100 g mąki
50 g płatków owsianych
100 g mielonych orzechów laskowych lub włoskich
100 g brązowego cukru
110 g masła
50 g rodzynek
1 jajko
1 łyżeczka cukru waniliowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia

W garnuszku rozpuść masło, osobno jajko rozbełtaj widelcem. W misce wymieszaj wszystkie suche składniki, dodaj roztopione masło i jajko, wymieszaj, na sam koniec dodaj rodzynki. Na blaszkę wyłóż papier do pieczenia i małą łyżeczką kładź porcje ciasta i lekko spłaszcz. Można też formować ręcznie małe kuleczki i spłaszczyć. Piec w temp. ok. 180 stopni max. 15 min. (ja piekłam ok. 10 min. w termoobiegu).
Ciasteczka są pyszne ale bardzo kruche, z blaszki zdejmujemy po ostudzeniu. Przechowujemy w puszcze do tygodnia.

Jesteśmy szczęściarzami, że nasze dzieci mają jeszcze babcie i dziadków, że zawsze możemy na nich liczyć, że mimo iż pozostają nadal bardzo aktywni zawodowo mają dla nas czas i nasze relacje są po prostu dobre. Bardzo się cieszymy na nadchodzący weekend z dziadkami, tym bardziej że jutro Babcia piecze pączki!
Pozdrowienia dla Was i udanych spotkań wielopokoleniowych życzę:)