Kaszka, obiadek, deserek, kaszka (dot. niemowlaka:) a pomiędzy jak to normalnie w codziennym życiu bywa sprzątanie, prasowanie, gotowanie, zakupy, ogródek, czyt. plewienie, przedszkole (dot. Młodego): zawieźć - odebrać, zajęcia pozalekcyjne, przychodnie, szczepienia itd. itp. kto ma dzieci wie o czym piszę. Z tych oto przyczyn mój ostatni post miał miejsce blisko trzy miesiące temu a mam wrażenie, że pisałam go najdalej wczoraj! I pewnie długo bym jeszcze nie mogła się zebrać do pisania i ogarnąć wszechogarniającego niemowlęcego rozgardiaszu gdyby nie perspektywa NOWEGO:)
Bo pomiędzy gdzieś tym wszystkim o czym piszę powyżej jestem w trakcie realizacji, w samym środku intensywnej pracy nad nowym, największym chyba jak do tej pory projektem związanym z .... tym co widoczne na fotkach poniżej:)
Godzinami piekę, lepię, kulam, wypróbowuję te same przepisy po kilka razy by w końcu otrzymać ten najlepszy, ten który każdy będzie mógł bez problemu wykorzystać u siebie w domu i mieć pewność, że się uda:)
A są to przepisy wyjątkowe, bo nasze - regionalne, bardzo świąteczne - bożonarodzeniowe, przekazywane z pokolenia na pokolenie, rzec by można z matki do córki, z babci do wnuczki...:)
Zapisywane na pożółkłych, naznaczonych znakiem czasu karteczkach, przepisy mojej mamy, cioci, babci, kuzynki, oprószone mąką, poplamione masłem, lekko naddarte, trzymam w domu niczym najdroższą rodzinną pamiątkę ... kiedyś jeśli zechce przekażę je Kalinie. A Kalina nasza jak malina, choć absolutnie cudowna podobnie jak jej rodzony brat Franek kiedy był niemowlęciem, nie ma czasu na sen, nieprzerwanie od pół roku budzi się co półtorej godziny w nocy stając się przyczyną mojego już skrajnego wyczerpania (nie funkcjonuję już chyba jak normalny człowiek kiedy potykając się o przedmioty w domu mówię do nich "przepraszam" a wczoraj idąc chodnikiem przeżegnałam się przed lustrem drogowym....:)
I tak to w stanie ogólnego amoku po nieprzespanych nocach, w aurze szalejącej wiosny a u progu lata siedzę sobie w piekarniku a w domu zamiast zapachu kompotu z rabarbaru unoszą się w powietrzu cynamon, goździki, pomarańcze, kakao, przyprawy do pierników.
A całkiem niedawno, z okazji Dnia Matki podarowano mi taki oto niezwykły prezent: niedzielny wypad na targ staroci, gdzie udało mi się kupić to czego dokładnie szukałam, głównie na potrzeby mojego przedsięwzięcia:) A jest to na ten przykład taka sobie solidna waga, idealnie wpasowała się do naszego kuchennego byfyju. Na zdjęciach ze starymi niemieckimi foremkami do pralinek.
I przedwojenny pojemnik na sól, który miał w sobie jeszcze resztki soli kiedy go kupiłam:)
A to już zupełnie nowy wianek z małymi szklaneczkami i sztućcami do podwieszenia, np. jak u mnie pod kuchenną lampą. Przeważnie wypełniam go kwiatami, które aktualnie kwitną w ogrodzie.
I na sam koniec tzw. żegnaczka, kiedyś obowiązkowa w każdym śląskim domu, prawie tak ważna jak kuchenny byfyj. W naszym domu zawiśnie tuż obok drzwi wejściowych coby tradycji stało się zadość:)
Tymczasem uciekam do kuchni, dziś kolejna porcja ciasteczek, tym razem "na zimno":) Zapewne domyślacie się nad czym tak pieczołowicie pracuję ale więcej szczegółów w kolejnych postach:)
Na sam koniec chciałabym podziękować za liczne maile, dzięki którym tak naprawdę pojawił się dzisiejszy post, gdyż w wirze obowiązków, które tak na dobrą sprawę sama sobie narzuciłam zaniedbałam bloga okrutnie.
Do następnego!
Piękne zdjęcia. Ja zaraz też biorę się za piecznie ale włoskich ciasteczek, bo takie właśnie świeci mi słońce:). Chętnie poznałabym Twoje przepisy i piekła je na tej śląskiej ziemi jak już tam wrócę:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Aga
Oj, zazdroszczę słoneczka, u nas burzowo i deszczowo choć dziś się powoli przejaśnia. A przepisy na pewno będziesz miała okazję wypróbować, pozdr:)
UsuńMadziu jak się cieszę że cię widzę i czytam. Malutka jest przesłodka tak jak Te Twoje ciasteczka. Wytrwałości życzę w tych nieprzespanych nocach bo dla takiej słodyczy warto wszystko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ale cudnie u Ciebie! fantastyczne zdjęcia i cały ten ich klimat... :) ja dziś będę piekła placki z truskawkami, ale chyba nic nie pobije Twoich wypieków:)
OdpowiedzUsuńdobrego tygodnia, pozdrawiam ciepło:)
Madziu:) Jak miło Cię czytać:) Malutka Kalina - cudna Dzidzia.. Wszystkie starocie - pozazdrościć:) Trzymaj się dzielnie, bo maraton masz taki, że ojej..:) Serdeczności!
OdpowiedzUsuńMadziu, Scraperko, Anex, dziękuję! Też Was dobrze czytać!:)
Usuńuwielbiam Twoje wpisy, naprawdę szkoda, że tak rzadko teraz "tu" jesteś...
OdpowiedzUsuńale doskonale Cię rozumiem... to przepraszam do przedmiotów o które się potykasz i znak krzyża przy znaku...biedaku ...snu nam TRZEBA!! :)
może się dziecię zlituje w końcu nad Tobą??
zapowiedź NOWEGO o zapachu cynamonu już mi się podoba!! :) cynamon jest mniam!! :)
POZDRAWIAM
droga tynko, marzę o śnie ale nawet jak mam okazję się odespać....nie potrafię zasnąć:( Cieszę się, że cynamon w Twoim guście, mam nadzieję, że reszta nad którą tak pracuję też bardzo Ci się spodoba,
Usuńuściski!!!
ojej to jak ty znajdujesz czas na te wypieki!czlowiek-tytan, dzidziuch przeslodki!piekne fotografie,super,ze kolekcjonujesz takie stare receptury;)
OdpowiedzUsuńco do snu to sie nie martw, mialam podobnie, tylko ze moj kwiatuszek budzil sie czesciej, od kilku miesiecy przesypia cale noce, czasem budzi sie raz, czy dwa!
ale do tego czasu i ja mam problemy ze snem - ciezko mi zasnac, ale i ta kwestia zaczyna sie normowac
tak wiec i was nastapi taki dzien, cierpliwosci!
usciski!
Madziu miło Cię widzieć:)) Zaintrygowałaś mnie bardzo tym Nowym.. Czyżbyś pisała książkę kucharską, albo otwierała cukiernię?:))) twoje ciasteczka zawsze wygladają obłędnie i tak też pewnie smakują. Co byś tam nie szykowała to trzymam mocno kciuki za powodzenie i za Twoje siły:))
OdpowiedzUsuńbuziaki ślę
Aga
Witam Ciebie bardzo serdecznie.U Ciebie jak zawsze pięknie i pomysłowo - tylko podziwiać.Pozdrawiam cieplutko z Dobrych Czasów i zapraszam-Jola
OdpowiedzUsuńKochana Madziu! Myślę o Tobie intensywnie od wczoraj. Dziękuję za cudne zdjęcia i jeszcze raz z serca gratuluję całego przedsięwzięcia. Podziwiam i mocno Ci kibicuję!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to zdjęcie z przepisem i cynamonem.
Pozdrawiam i buziaki przesyłam!
Iza
coś mi się wydaje, że szykuje się książka kucharska ze śląskimi przepisami!!!?? zgadłam?? :)
OdpowiedzUsuńcieszę się bardzo, tradycja to jest to!
powodzenia i sił życzę!
Madziu wcale ale to wcale Ci się nie dziwię. Na pocieszenie Ci powiem, że do moich dzieci (na szczęście tylko dwoje), wstawałam tak jak Ty przez blisko półtorej roku:))). POWODZENIA:)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Ala
PS Uwielbiam Twoje przepisy. Żurek rewelacja:)))
Ten drugi gatunek i u mnie zagości na ścianie już niebawem:))) nie mogę się doczekać. Dziękuję za namiary
Ala, to jeszcze rok przede mną, eeee:( Jak czytam w dziecięcych poradnikach co robić, żeby wybudzać dzieci ze snu na karmienie to mam chwilę zwątpienia czy abyśmy były normalne....?tzn. ja i Kalina, bo obawiam się, że ona ma charakter i temperament po mnie!
UsuńFajnie, że żurek Ci smakuje, gwarantuję, że ciasteczka też będą:)
widzisz... ja odwrotnie... siedzę w ogrodzie a ciacho to tylko chodzi za mną jak cień... hihi
OdpowiedzUsuńmoże w końcu i ja się wezmę za pieczenie
Czyżbyś szykowała apetyczną książeczkę na Boże Narodzenie? :)
OdpowiedzUsuńMówisz, że to żegnaczka się nazywało? Nie wiedziałam! Cała reszta apetyczna i czekam na chwalipięctwo :)
OdpowiedzUsuńJuż z samego czytania, robi się cieplutko na sercu. Podziwiam! :)
OdpowiedzUsuńŻyczę wytrwałości w pracach na "NOWYM" i niecierpliwie czekam na efekt końcowy prac:) Piękne zdjęcia, wręcz można domyślić się jak cudnie pachnie u Was w domu:) Boże Narodzenie latem:)
OdpowiedzUsuńJa nie mam pojecia o co chodzi, ksiazke wydajesz, ze swiatecznymi przepisami???? Fajnie by bylo :)
OdpowiedzUsuńZdjecia bardzo klimatyczne, az u mnie zapachnialo :)
Zakupy swietne! co tu duzo pisac, same perelki. A jak napisalas byfyj to az sie usmiechnelam bo moj ze slaska :)
usciski
Chyba pomyślisz że zwariowałam ale zazdroszczę Ci kochana tego zgiełku, mnóstwa obowiązków. U mnie już niestety dorosła ptaszyna wyfrunęła z gniazda, mąż stale w pracy na wyjeździe a mnie po prostu brakuje tego zalatania, zabiegania bo ono taki specyficzny smaczek nadaje życiu. Widzę jak cudownie urządziłaś Wasz dom, wiele ciepła i miłości z tych fotek wypływa aż miło przykucnąć tutaj na chwilę:) Ciasteczka tak pobudzają zmysły że pewnie sama niebawem zacznę coś piec. Gdyby zas wpadło Ci do głowy przygotować książkę z takimi regionalnymi przepisami to ja się ustawiam po nią w kolejce. Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńUlciu, a wiesz, że nie myślę wcale że zwariowałaś, myślę dokładnie tak samo jak Ty choć czasem mam ochotę uciec do lasu! Codziennie dziękuję Bogu, że mamy zdrowe dzieci, resztę jakoś da się ogarnąć:)
UsuńTy to masz nosa....:)
pozdrowienia,
ależ smakowicie, trzymam kciuki zaganiana mamo... z czasem chyba jest lepiej... Starocie cudne, ale Wy najcudniejsze♥
OdpowiedzUsuńzgłodniałam,że strach!:)
OdpowiedzUsuńPięknie u Ciebie Madziu! A Kalinka- pieknotka!!! Pozdrawiam. Dorota
OdpowiedzUsuńLubie do ciebie wpadać, masz magiczny dom. Kolejny post tylko potwierdzeniem:) Pozdrowienia i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńMagdaleniu, czekałem na wieści od Ciebie :) i proszę ile się dzieje, zdjęcia piękne nie mogę się napatrzeć...
OdpowiedzUsuńTeraz już mogę Ci powiedzieć, nasza rodzina również się powiększyła :) w marcu przyszła na świat nasża córeczka :)))) kiedy Ty już pisałaś o swojej Kalince moja jeszcze wierciła się w brzusiu :)
Przesyłam gorące pozdrowienia!!!
Serdecznie gratuluję, z całego serducha!!!! Mam nadzieję, że choć Ty się wysypiasz i nie będzie Ci dane nigdy poznać cogodzinnych pobudek nocnych!
UsuńWszystkiego dobrego dla Was!
Dziękuję :) oby nie zapeszyć bo jak na razie przesypia od 8 do 9 godzin sami jesteśmy zaskoczeni bo synuś budził się co chwila teraz ma 4 latka i nadal się budzi :(
UsuńWięc dlla Was dobrych spokojnych nocy
Witaj po długiej nieobecności!!! Wiem dokładnie o co Ci chodzi - dzieci są najcudowniejszym darem a ich wychowanie to ciężka praca, ale całus i słowa "Kocham Cię Mamusiu" to jest najfajniejsze.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnych postów.
Pozdrawiam cieplutko Ciebie i Twoje maluchy.
piekne z was dziewczynki;)))Madziu trzymaj się kochana:)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, dzięki każdej z Was z osobna! Po paskudnej burzy dopiero dziś mamy dostęp do netu, pozdrowienia ślę,
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś, choć na momencik! :)) To Nowe jest bardzo intrygujące, mam podejrzenia podobne do Agi z Bramasole :) I już nie mogę doczekać się kolejnych smakowitych postów! :))
OdpowiedzUsuńPocieszać Cię nie będę bo dopóki Marcin nie skończył 3 lat mogłam na palcach policzyć przespane noce :D Na szczęście już minęło, za to przyszło coś innego i tu raczej poprawy nie będzie, samo życie.
Zdjęcie super a dziewczyny na nim jak maliny :)))
Buziaki gorące ślę i chwili wytchnienia życzę :)
A wianek - dech zapiera! Kwiaty wyglądają w nim przeuroczo :-)
UsuńAniu, dzięki!
UsuńCo do nieprzespanych nocek - Franek nie spał do roku ale jak piszesz ten stan może trwać i dłuuuużej! To okropnie wyczerpujące bo masz wrażenie, że sekundę po tym jak zaśniesz już musisz wstawać i tak jest dzień w dzień od pół roku.....Ale jak sama wiesz, mamy dla swoich dzieci są w stanie znieść wszystko!
Podobnie jak Twój Marcin nasz Franek także w zupełnie innej fazie swego życia, jeśli znasz powiedzenie, że: jak dzieci są małe to można by je zjeść a jak dorosną to żałuje się, że się ich nie zjadło....to aktualnie tak mam z naszym pierworodnym:)
uściski dla Ciebie mój sobowtórze!!!!
Oj, dzieci dzieci - ale te umorusane uśmiechnięte buzie rekompensują z okładem wszystkie nieprzespane noce:)) Trzymam kciuki za NOWE!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam na candy
http://www.zakletawrobotkach.blogspot.com/2013/06/obiecanki-niespodzianki-czyli-candy.html
Ale mi narobiłas ochoty na słodkości - co to za babeczki z orzechami?
OdpowiedzUsuńCudne rzeczy kupiłaś na targu - maja swoja duszę :)
piekny pojemnik na sol...
OdpowiedzUsuńWitaj! Ja o takim byfyju to na razie tylko marzę. Waga cudna, pojemnik na sól jeszcze ładniejszy. A te ciasteczka, pyszności. Żegnaczka u nas też wisiała, ale gdzieś się zapodziała, muszę jej poszukać. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko - Magda
Ojej, to istne arcydzieła, po prostu ślinka cieknie. Nowe nabytki niepowtarzalne i oryginalne. Widzę, że jesteś z tego gatunku kobiet z jakich i ja, czyli mimo, że bywają dni gdy nie mam nawet chwili dla siebie i słaniam się na nogach z powodu macierzyńskiej szkoły przetrwania, którą serwuje mi mój urwis Malwinka, to działasz. Ja również nie potrafię sobie odpuścić wielu codziennych spraw. Z sytuacji trwożących i może nieco zabawnych zarazem- wczoraj będąc z dziećmi na zajęciach hip hopu, zaczęłam w popłochu szukać tej młodszej,a ta spokojnie siedziała tuż obok na kolanach mojej przyjaciółki. Przyjaciółka dziwnie na mnie popatrzyła bo zaledwie minutę temu oznajmiła, że chwilkę zajmie się Malwiną. Do Amelki mówię Malwinka i na odwrót, baaa czasem zdarza mi się powiedzieć do nich Lara- tak się wabi nasz pies... Witaj w klubie mało rześkich i mało wypoczętych mam. Na szczęście to chyba minie więc wiatr w żagle i trzymaj się dzielenie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOj Miszka, mamy bardzo podobnie, ja codziennie mówię do Kaliny: "Śpij Franusiu":)
UsuńDziękuję:)
serdeczności,
Tak wpadłam do Ciebie na chwilkę, ale widzę, ze sie nie da. Zostawiam sobie Ciebie na spokojny wieczór..
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, tak to jest z maluszkami... moje też nie daje mi wytchnienia:)
OdpowiedzUsuńPojemnik na sól... no nie wiem jak go znalazłaś:) Strzał w dziesiątkę;)
Zapraszam do siebie:* Odetchniesz u mnie na balkonie:)
"żegnaczkę" mamy podobną, tylko z aniołkami i krzyżem ;)) wisi koło drzwi wejściowych, tak jak u mojej babci w domu, wg tradycji i tak powinno być ;))bądźcie nadal zdrowi i równie pracowici ;))
OdpowiedzUsuńbuziaki!